ZNALEZIONE W NECIE:
''W ostatnim czasie, tzw. pandemii, zalew idiotyzmów przyjął postać tsunami, które porwało ze sobą resztki rozsądku u tych, którzy jeszcze wykazywali jego śladowe ilości. Trudno mówić o pandemii tam, gdzie statystyki mówią o tym, że mamy do czynienia najwyżej z poważniejszą odmianą grypy, a WHO musi zmienić swoją definicję, czym jest pandemia, żeby ją w ogóle ogłosić. Robi to ta sama organizacja, wobec której UE wszczęła śledztwo po nieuzasadnionym ogłoszeniu epidemii świńskiej grypy. Tak teraz, jak i wówczas, WHO jedyny ratunek widzi w szczepionkach i lobbuje w imieniu koncernów. Każdy kto na to patrzy bez emocji, musi przypomnieć sobie słowa z polskiego filmu: „Kasa, misiu, kasa”. Co natomiast powiedzieć o maseczkach, których powszechne noszenie krytykowała właśnie WHO, a wraz z nią były minister zdrowia Łukasz Szumowski, żeby po jakimś czasie stwierdzić (bez podania informacji o przełomowych badaniach w tej dziedzinie), że jednak są nie tylko zalecane, ale nawet konieczne i najlepiej nosić je nawet we własnym domu (!). Stało się to pomimo tego, że długi czas lekarze podnosili, że maseczki nie chronią przed zachorowaniem, dają złudne poczucie bezpieczeństwa, a ich masowe używanie sprawia, że brakuje ich naprawdę potrzebującym? Co zrobić ze znacznym ograniczeniem wiernych w kościołach, przy jednoczesnej zgodzie na tłumy w sklepach i galeriach handlowych? Jak podchodzić do faktu, że prof. Simon, jeden z czołowych ekspertów od epidemii koronawirusa w Polsce, twierdzi, że koronawirus jest zabójczy na cmentarzach, a nie robi szkody na masowych protestach Strajku Kobiet? Jak traktować działania rządu, który zamyka restauracje, a otwiera stoki narciarskie? Jak podchodzić do zapewnień premiera, że szczepionka na koronawirusa, którą właśnie kupuje, jest bezpieczna, skoro sam producent tego nie gwarantuje – co więcej, załatwia sobie, żeby nie odpowiadać za możliwe skutki uboczne?''