Media obiegły legendy o świętowaniu mistrzostwa świata wywalczonego w sobotę przez Piotra Żyłę. Adam Małysz stara się prostować te informacje. - Piotrek lubi mówić o alkoholu, ale alkoholikiem nie jest. Było jedno czy dwa piwa i szampan, który przygotowali właściciele hotelu. Podświetlili też polską flagę i podjazd pochodniami. Bardzo fajnie to zorganizowali. Ja poszedłem spać przed północą. Część została i grała na gitarze. Nie wiem, co się działo dalej, ale ostatnie osoby szły spać koło 1, więc nie było źle - tłumaczy dyrektor w Polskim Związku Narciarskim. Rano skoczkowie mieli wolne do 9.30. Wtedy podano śniadanie. - Później wyjechaliśmy na skocznię, bo były miksty, więc trzeba było być zwartym i gotowym. My jeszcze z doktorem i Kamilem Skrobotem poszliśmy na skitoury. Trzy godziny wędrowaliśmy po górach. Jakby było gorzej, to pewnie nie dałbym rady - śmieje się Małysz.