Jak pan słucha kolejny już raz skruszonego agenta Tomka, to budzi się w panu taka chęć przebaczenia?
Wie pan, ja w ogóle jestem - ja mówię, dedykuję to politykom i ludziom. Ja mam pamięć, ale nie jestem człowiekiem pamiętliwym.
Uważam, że wielu rzeczy zapomnieć się nie da, ale nie ma co być pamiętliwym, mściwym, czy koniecznie żądnym rewanżu.
No wie pan. To, co mówi agent Tomek, mnie nie dziwi, bo od początku wiedziałem i wiem, że tak było.
Było zamówienie, była konieczność - chęć, że tak powiem dogrania się do nas i zorganizowano całą, niezwykle moim zdaniem kosztowną akcję. Nikt jeszcze nie pytał o koszta.
Ale kiedyś trzeba będzie zapytać o koszty tej hucpy, którą państwo polskie i jego służby urządziły.
Czyli co? Teraz jest pan gdzieś tam po cichu trochę wdzięczny agentowi Tomkowi, że zdobył się na szczerość i zaczyna mówić, jak naprawdę było?
Nie no, wie pan, no, to oczywiście, że trzeba ludzi cenić za szczerość. Tym bardziej, że jego szczerość jest mocno dla niego kosztowna.
No, wie pan - być pupilkiem tej władzy, też o tym się rzadko mówi. Przecież on był tak ceniony za udział w tej prowokacji, że został.
Przecież bez żadnego powodu, własnych talentów i tak dalej, czy kompetencji, posłem Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu Rzeczypospolitej. Było tak? Było.
Było. No, więc wie pan. Jeżeli tak go ceniono wtedy, a dzisiaj uważa się jego za człowieka, którego najlepiej byłoby posadzić i to na wiele lat do więzienia, no, to to pokazuje, jakby powiedzieć, jego tragedię osobistą.
I można mu nawet współczuć. Ale z drugiej strony, no, całkowitą nieodpowiedzialność tych ludzi, którzy najpierw agenta Tomka zmusili, czy namówili do prowadzenia takich działań.
A dzisiaj chcą zamknąć mu usta, żeby nie był szczery i nie mówił, jak było naprawdę.