Aleksandra Rutkowska pracuje w Polskim Centrum Pomocy Międzynarodowej. 28-latka w programie Newsroom opowiedziała o swoich zmaganiach z koronawirusem. - Pierwszy tydzień za mną. Na początku nie był bardzo trudny. Potem mój stan nagle niespodziewanie się pogorszył. Wtedy była potrzebna zewnętrzna pomoc - wsparcie ratowników, dodatkowy tlen - przyznała. U Rutkowskiej zakażenie objawiało się wysoką gorączką i kaszlem. Potem wykonała test, który potwierdził, że jest chora. - Mając 9 w PESEL, myślałam, że przejdę łagodnie to zakażanie. Nagle okazało się, że musiałam otwierać okno, starać się złapać oddech. To tak jakbyśmy płuca mieli wypełnione dymem. Bardzo trudno wyobrazić sobie to uczucie. Trudno się na to przygotować. U mnie to był moment, że wiedziałam, że zostało mi tylko 112 i dodatkowy tlen - przyznała bez ogródek, dodając, że nie wolno w takiej sytuacji panikować.