Katastrofa lotnicza, która od prawie 70 lat spędza sen z powiek amerykańskiej armii. Mowa o samolocie z 52 żołnierzami na pokładzie, którzy lecieli ze stanu Waszyngton do bazy Anchorage na Alasce. Maszyna z nieznanych przyczyn rozbiła się, jak się później okazało, u stóp lodowca Colony. Nikt nie przeżył. Przeszukania miejsca katastrofy, bezpośrednio po wypadku, nie udało się przeprowadzić ze względu na fatalne warunki pogodowe. W 1953 roku samolot był już pod śniegiem i nie udało się go odnaleźć. Wrak maszyny został odkryty dopiero w 2012 roku. Do tej pory udało się zidentyfikować 43 ofiary katastrofy. W tym roku znaleziono szczątki w różnych rozmiarach, które wypełniły 460 małych worków i zostały wysłane na dalsze badania w celach identyfikacji. Oprócz szczątków, odnaleziono również rzeczy osobiste pasażerów – parę butów, aparat fotograficzny, pionki szachowe, karty i mapę. Eksperci wciąż pracują na miejscu.