To jest dopiero hipokryzja. Nie dość, że 13-ta, 14-ta, 15-ta czy 25-ta, to mamy po pierwsze sytuację, w której przecież ten rząd właśnie odrzucił emeryturę bez podatku.
To emerytury powinny być wyższe i wspomagane środkami, które dałyby emerytom lepsze, wyższe emerytury niż dzisiaj.
A kilkuset złotowy dodatek tylko dlatego, że jest kampania, wprowadzany w kampanijnym kontekście jako taki dodatek - nie jest 13-tą emeryturą.
W żaden sposób nie jest wpisany w system emerytalny. I to jest rzeczywiście polityczna hipokryzja.
Pytanie, czy emeryci też to tak odbiorą, że to jest hipokryzja, a nie po prostu zastrzyk pieniędzy na konto raz w roku.
Po pierwsze, akurat uczestniczę w spotkaniach i często na ten temat też rozmawiamy. Na pewno system emerytalny wymaga wsparcia. I to nie powinno być przedmiotem troski.
Słabszym trzeba pomagać. Potrzebującym trzeba pomagać. Ci sami emeryci z drugiej strony mają konieczność dzisiaj wydawania na leki, o których rozmawiamy.
Dużo więcej, kilkadziesiąt razy więcej niż wcześniej, bo lek zamiast 3 złote kosztuje kilkaset, a nawet ponad tysiąc złotych.
To są problemy dzisiaj emerytów. Nie tylko świadczenia droższe jak gaz, czy woda, czy inne opłaty.
A jak się panu podobała wczorajsza uroczystość podpisania ustawy 13-tej emerytury? No właśnie, jako pełna fałszu.
I takiego nieprawdziwego przekonywania, że płynie strumień złota i pieniędzy do najbardziej potrzebujących. Bo tak nie jest.
Bo to nie jest system emerytalny i co więcej, nie robi tego prezydent.
A ta uroczystość da prezydentowi nowy oddech, nową werwę do prowadzenia swojej kampanii wyborczej? Przecież nie robi tego prezydent, bo znów za takie rzeczy - myślę o polityce gospodarczej, odpowiedzialny jest rząd.
Czy te wczorajsze zdjęcia tchną nowego ducha w Andrzeja Dudę w czasie tej kampanii?
Ja myślę, że nie zasłonią tego, co jest rzeczywistym problemem prezydenta Dudy. Mianowicie słabość jego otoczenia.
Ale gorzej jeszcze te wszystkie gafy i arogancje, które mają miejsce. Tego się nie da przesłonić nawet taką ceremonią, jak pan redaktor to nazywa.
Bo to ma myślę, że odwrotny skutek od zamierzonego. Gdyby to było robione normalnie i po ludzku, pewnie byłoby przyjęte. A tak sami zainteresowani mówią, że to jest teatr.