podległych mu diecezjach. Ksiądz Isakowicz-Zaleski również w
Wirtualnej Polsce mówił o tym, że Sławoj Leszek Głódź powinien zostać pozbawiony stopnia
generalskiego. Ksiądz Isakowicz-Zaleski apelował tutaj do prezydenta, chociaż wiemy, że to się musi odbyć decyzją
sądu. Taki apel wystosował również Mirosław Różański, dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych. Czy takiego
stopnia powinno się pozbawić Sławoja Leszka Głódzia pana zdaniem?
Bądźmy poważni i bądźmy państwem demokratycznym. Otóż jeśli chodzi o
stopień generalski, decyzja może być wyłącznie podjęta przez sąd i wtedy ona skutkuje natychmiast.
Oczywiście sąd w całej tej procedurze z możliwością odwoływania się i tak dalej. Prezydent tu
nie ma uprawnień i te oczekiwania są całkowicie nietrafione. Gdy chodzi
o oznaczenia, sytuacja jest inna, ponieważ odznaczenia są nadawane przez prezydenta i w ustawie, która
daje te uprawnienia prezydentowi, jest również tryb odbierania tych odznaczeń. Ale to jest odbieranie nie takie
ot uznaniowe, ale związane z pewną procedurą, czyli odpowiednia komisja, kapituła powinna
te dokumenty czy te zastrzeżenia zbadać, rozstrzygnąć
i zaproponować decyzję prezydentowi. Więc po
pierwsze oczekiwałbym, że te działania będą podejmowane zgodnie z przepisami, czyli tak jak powinno być w demokratycznym
państwie. Ale jest też drugi wymiar, taki bym powiedział, o którym też warto powiedzieć, choć może to nie będzie bardzo popularne, co w tej chwili powiem.
Trzeba pamiętać, że życie ludzi składa się z bardzo wielu okresów
różnych - i dobrych, i złych, i zupełnie fatalnych. To, co zostało
przez Watykan uznane za naganne czy niewłaściwe w działalności arcybiskupa, to okres jego pracy
w Gdańsku. Natomiast te oznaczenia, które on otrzymywał w '95
bodajże, w '98 roku - ja także odznaczałem arcybiskupa Głódzia - były związane z jego działalnością w ordynariacie
polowym, który on de facto odbudował po '89 roku. Odnosił tam
istotne sukcesy, był chwalony przez ówczesnych
dowódców jako osoba bardzo wspomagająca, szczególnie kiedy polscy żołnierze byli na misjach. Więc chciałbym,
żeby te wszystkie złe rzeczy jednak zważyć także z tymi rzeczami czy uczynkami
dobrymi, które miały miejsce i tak powinno się to moim zdaniem odbywać w demokratycznym państwie. Więc niech kapituły dokonają
oceny, niech zaproponują wnioski prezydentowi, a prezydent powinien zastanowić się, jak zmierzyć
te złe rzeczy, tę absolutnie nie do zaakceptowania sytuację, z tym jednak dobrem, które
też ci ludzie dokonali. Byłbym przeciwny, żeby ich przekreślać tak jedną kreską.