rynkiem aptecznym, krótko tylko poproszę o komentarze. Bo mamy dane
dotyczące tego, jak spada liczba aptek w Polsce - wszystko to jest pokłosiem tak zwanej ustawy "apteka dla aptekarza", która
sprawia, że duże sieci apteczne są wypychane z Polski, a w ich miejsce mają wchodzić małe apteki, prowadzone
przez samych farmaceutów, no tylko nie do końca to się udaje i dochodzi do takich paradoksów, że nawet w stosunkowo dużych gminach jest
jedna apteka albo i tej apteki żadnej nie ma, bo wszystko jest zamykane na przestrzeni województwa. Taki przypadek mieliśmy chociażby w Kamieńsku.
Znaczy po pierwsze zupełnie się nie zgodzę z tym, że apteki upadają.
Moim zdaniem, i to było wiadomo od samego początku, że mamy zbyt dużo aptek w Polsce, natomiast one były
źle rozmieszczone. Apteki sieciowe otwierały się w punktach węzłowych, jedna była
obok drugiej, albo w centrach handlowych, albo na dworcach, albo gdzieś na ulicach. Natomiast dzięki
"aptece dla aptekarza", która tak naprawdę powinna być nazywana "nową apteką dla aptekarza", bo tu chodzi
o otwieranie nowych aptek, starych tutaj to nie dotyczy. Natomiast te nowe apteki dla aptekarza, dzięki "Adzie",
czyli dzięki tej ustawie, i dzięki kryteriom demograficzno-geograficznym, które
są tam zawarte,
one otwierają się właśnie blisko pacjenta, z daleka już od aptek, które w tej chwili były...
No nie do końca tak to działa. No mamy, jak mówię, przykład tego Kamieńska, w którym to zamknięto
apteki, w zasadzie została tylko jedna i to jeszcze na dodatek w dość dziwnym
miejscu, bo po prostu w przychodni medycznej. Więc, żeby pójść do apteki,
to trzeba było przejść przez całą przychodnię. Więc tak to nie wygląda. A liczba tych aptek zmalała o prawie
1200 w ciągu 3 lat.
Jaskółka wiosny nie czyni, to jednostkowy przykład. Natomiast generalnie
rzecz biorąc, nic złego się z aptekami nie dzieje.