Pęka o to, czy
byłby skłonny spotkać się z wicemarszałkiem z Prawa i Sprawiedliwości Sejmu, Ryszardem Terleckim i porozmawiać
na temat kultury wypowiedzi i klasy zachowania, kiedy właśnie przewodniczy się obradom. Wie pan, co oczywiście mam na myśli, chodzi o sformułowanie,
nie pierwsze tego rodzaju sformułowanie z ust Ryszarda Terleckiego: "siadaj, Nitras". Tak wczoraj powiedział do jednego
z posłów.
Ja bardzo często spotykam się z panem marszałkiem Terleckim. Nie jest tajemnicą, że blisko współpracujemy,
jesteśmy parlamentarzystami okręgu krakowskiego. Ja jestem jego następcą jako przewodniczący PiS-u w Krakowie.
Rozmawiacie czasem o kulturze wypowiedzi i takiej
osobistej klasie?
Ale panie redaktorze, proszę mi dać dokończyć. I rozmawiamy również o tym bardzo
często, co się dzieje w Sejmie. Ja nie widzę, żeby tu marszałek Terlecki powinien być przedmiotem
jakiejś szczególnej oceny krytycznej czy troski.
Nie, rzeczywiście nie on, tylko jego wypowiedź.
Ale przede wszystkim jego zachowanie wynika
z tego, co się nieustannie w Sejmie wyprawia. Ja czasem, rzadko, ale
jako wicemarszałek byłem kilkukrotnie na obradach Sejmu, bo mam takie prawo, jeżeli pani
marszałek Witek mi na to pozwoli, to siedzę w ławach sejmowych, tam w tym tak zwanym tramwaju po
drugiej stronie za fotelami prezydenta. I z osłupieniem po prostu przyglądam się temu, co się
po stronie opozycji wyprawia.
Ale, panie marszałku, bądźmy szczerzy. Taki elegancki człowiek z klasą jak
pan na pewno nie pozwoliłby sobie na takie sformułowanie, prawda?
Ale również w Senacie od czasu do czasu bywają
takie chwile, kiedy tracę cierpliwość i kiedy mnie się nie podoba zachowanie poszczególnych senatorów,
ale na pewno ta temperatura sporu w Senacie jest nieporównywalnie niższa niż w Sejmie. Tak że śmieszy
mnie to, kiedy posłowie Platformy Obywatelskiej, którzy, tak jak mówię, łamią wszelkie obyczaje
dobre parlamentarne, nagle próbują recenzować marszałka Terleckiego. To jest nieustanna prowokacja, to są
nieustanne nerwy i to naprawdę nic nie ma wspólnego z dobrym obyczajem politycznym. Niech zaczną od siebie, niech pokażą,
że reprezentują jakiś elementarny poziom kultury i wtedy na pewno pan marszałek Terlecki będzie spokojny i nie
będzie musiał na nich nieustannie pokrzykiwać, bo normalnym językiem do nich po prostu nie
ma co mówić, bo to po prostu nie przynosi żadnego efektu.