to tanie kredyty, utrzymują
się firmy, które w normalnych warunkach by się nie utrzymały, co prowadzi do tego, że firmy innowacyjne,
firmy lepsze, firmy, które mają lepszy pomysł, są blokowane we wchodzeniu na rynek. Ich debiuty
niejako są powstrzymywane, choćby przez to, że nie mogą przejąć na przykład pracowników upadłych
zakładów czy także mocy produkcyjnych tych upadłych zakładów. To jest taki krótkoterminowy
skutek, a w dalszej perspektywie do czego on prowadzi? Do tego, że nasz rozwój jest zatrzymywany,
że jesteśmy blokowani niejako?
No bardzo trafnie pan odtworzył to, co wyłania się z wielu badań. To nie tylko w tym naszym opracowaniu
jest opisane. Od czego generalnie zależy tempo rozwoju gospodarczego?
Od tego jak szybko w gospodarce rozprzestrzeniają się lepsze metody: produkcji, nowe
produkty - czyli w sumie innowacje. A
to z kolei zależy od tego, jak szybko ludzie przechodzą z jednych firm, gdzie mają
przestarzałe metody, do innych firm. Jak
zmienia się w ogóle gospodarka, dynamika. I stopy procentowe, które są niskie, bliskie zeru lub
zerowe, sprawiają, że bankom opłaca się w ich własnym interesie, również prywatnym, finansować
wcześniejszych dłużników, bo płacą one niskie odsetki,
a to spowalnia ten najważniejszy dla rozwoju gospodarczego proces.
Klasykiem innowacji jest wielki ekonomista austriacki Schone Peter, który w
1913 roku zwrócił uwagę na to zjawisko oraz dodatkowo na fakt, że
innowacje polegają na tym, że zasoby, to znaczy ludzie, kapitał,
maszyny, przesuwają się. Przedsiębiorcy już istniejących, nieefektywnych, do przedsiębiorstw nowych, rozwijających
się. Jeżeli ten proces przesuwania się zablokuje, to się spowalnia najważniejszą
dźwignię rozwoju gospodarki. A my przecież rozwoju potrzebujemy dużo bardziej niż Stany Zjednoczone
czy Niemcy.
Panie profesorze, i tutaj pytanie brzmi takie: bo pan mówi, że to się opłaca bankom, a czy to nie jest tak, że dużo bardziej opłaca się tym, którzy
są u władzy, tym, którzy rządzą. No bo w interesie żadnej władzy nie jest to, żeby doprowadzać do jakiegokolwiek kryzysu, żeby doprowadzać
do wzrostu bezrobocia - nawet jeśli ono jest w pewien sposób konieczne, wymuszone niejako, przez pewne
procesy gospodarcze. Czy nie jest tak, że głównymi beneficjentami tego dodruku pieniądza, tej interwencji, są
po prostu politycy, którzy nadal utrzymują się u władzy?
Bardzo trafnie, i o tym też mówimy, że jeżeli można otrzymać, będąc
rządzącym w państwie, tanie
finansowanie, w skutek
takiej polityki banków centralnych , to populistyczni politycy albo tacy, którzy działają
w populistycznym otoczeniu politycznym, będą odsuwać prawdziwe reformy gospodarki. I w skutek tego
gospodarczy będzie cierpieć, ale będzie wygodnie. To jest druga dźwignia, na którą pan słusznie
zwrócił uwagę, poprzez którą, tak zwana niekonwencjonalna polityka pieniężna, godzi w długofalowy
wzrost gospodarczy.