A dyrektor szpitala prosi właściwie o wszystko, bo niczego nie ma. Wszystkiego mu brakuje. Maseczek, strojów jednorazowych, fartuchów, maty dezynfekujących. I tak dalej, i tak dalej.
To są oczywiście nieobliczalne posunięcia i w ogóle skandaliczne. Jak można robić szpital przeciwepidemiczny bez zabezpieczenia.
Ale wie pan. My mamy przecież szpital epidemiczny, zrobiony na bazie dużego szpitala, gdzie mieściły się nasze dwa oddziały jakby zakaźne. I moja klinika.
I jakby centrum na Dolnym Śląsku. Ale my też nie mamy nadmiaru sprzętu. Mamy ogromne problemy z odpowiedniej jakości maskami, shieldami - tymi tarczami.
Mamy duże problemy z dobrymi strojami takimi ogólnie chroniącymi. Te co dysponowaliśmy w piątek, no to nadawały się na wojnę chemiczną.
Albo na zwalczanie wirusa Ebola. Ludzie po dwóch godzinach wysiadali jako tacy. Więc gdzie jest sprzęt? Gdzie jest zaopatrzenie? Wiem, że wojewoda niezmiernie się stara.
Zaczął się marszałek starać. Szaleją dyrekcje szpitali, ale przecież o to powinno zadbać państwo jako takie.
Nic mnie właściwie nie obchodzi, skąd pochodzi ten sprzęt. Ja mam go dostać, żeby móc wykonywać prawidłowo swój zawód.
Jeśli ktoś tego nie zaopatruje, no to po prostu - no to jest dysfunkcyjny.