Teraz sejmowe komisje przystępują do prac nad tegorocznym budżetem. No i budżet gdzie wydatki równoważą się przychodom.
No i budżet gdzie wydatki równoważą się przychodom. Mrzonka? Nie, nie. Czy jest to realne?
To jest realne. Natomiast, u mnie nie wywołuje żadnych emocji.
Część osób może nie zdawać sobie sprawy z tego, że coś, co się nazywa budżetem państwa, to jest tak naprawdę budżet rządu.
Polskie państwo wydaje - mniej więcej powiedzmy jedna trzecia, to jest to co wydaje. Dochody i wydatki rządu.
Tam jest jeszcze między sektorami. Znaczy wewnątrz sektora publicznego są przepływy pewne.
Więc tą jedną trzecią proszę traktować, jako zupełnie taką szacunkową liczbę.
Natomiast, obok rządu są ogromne wydatki samorządów i ubezpieczeń społecznych.
I to, na co naprawdę ekonomiści patrzą, to nie jest deficyt budżetu państwa, czyli tego rządowego budżetu.
To tylko to jest deficyt całego, tak zwanego sektora finansów publicznych.
Jeśli wprowadzi się, jeśli się robi manewr, polegający na tym, że się w sztuczny sposób.
Znaczy troszkę sztuczny sposób, przerzucając część wydatków do - no akurat tutaj konkretnie na przykład kilkanaście miliardów.
Przerzucone do tak zwanego funduszu solidarności. To też są wydatki państwa.
I to jest zadłużenie, które państwo oczywiście podniesie. Natomiast dzięki temu rząd mógł powiedzieć, no ale w moich bezpośrednio wydatkach...
To jest trochę tak, jakby w rodzinie. Czyli to jest takie opanowywanie umiejętności po prostu ukrywania wydatków.
Chowania ich w różnych poza budżetowych obszarach.
To nie jest tak, żeby finanse Polski były w tragicznym stanie. No, ale to jest troszkę tak, jakby wie pan.
Rodzina, która ma deficyt w wydatkach i teraz tatuś mówi: no dobra, to ja teraz ogłaszam to.
Moje wydatki będą zbilansowane. Dobra, to jest może ważna część wydatków, rodzina.
Ale wydatki mamusi, to niech mamusia jeszcze zapłaci część zapłaty i zaciągnie kredyt w banku.
A ja będę pokazywać, że budżet tatusia jest zbilansowany.
To nie ma po prostu większego znaczenia. To oczywiście jest propagandowo jakieś tam...
I rozumiem, że głównie chodziło o efekt propagandowy tak naprawdę. Natomiast polskie finanse publiczne są, gdzie są.
Ich sytuacja w stosunku do zeszłego roku prawdopodobnie się w tym roku pogorszy.
Nie dramatycznie, ale nie chcę powiedzieć, że jest jakiś naprawdę, że jest jakiś dramat - nie ma.
Finanse są w niezłym stanie, ale oczywiście wcale nie są zbilansowane.
A jak powiedziałem, ze względu na przede wszystkim spełnianie obietnic wyborczych.
W tym roku nastąpi prawdopodobnie dość wyraźne pogorszenie stanu finansów publicznych w stosunku do tego, co było w zeszłym roku.