programy
kategorie

Były premier o walce z pandemią. Mówi o dwóch prezesach w rządzie

- Jak się tylko zaczynał kryzys, Financial Times zrobił konferencję międzynarodową, na której wystąpiła szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego - instytucji, która kojarzy nam się tylko z żandarmem, który nam zabierał, rozkazywał i narzucał różne ograniczenia. Kristalina Georgiewa wtedy powiedziała: proszę, wydawajcie. I nie da się ukryć, że nasz rząd był jednym z tych najpilniej słuchających. Te wszystkie instrumenty są bardzo szczodre. Ta pierwsza reakcja była dobra, do tego doszła luźna polityka monetarna i pewne regulacyjne ułatwienia, które wprowadził choćby KNF. Zareagowaliśmy w miarę szybki i szczodrze - mówił w programie "Money. To się liczy" Jan Krzysztof Bielecki, były premier, przewodniczący Rady Partnerów EY. Były premier skrytykował też część działań rządu w walce z pandemią. - Minus jest oczywisty. Nasze działania były czasem dość chaotyczne, a nie ma nic gorszego, i dla konsumentów, i dla biznesu, niż otrzymywać sprzeczne komunikaty w...

rozwiń
Tranksrypcja:Panie premierze, a jak bym pana zapytał, czy jest jakiś elem...
rozwiń
stroną epidemii, który by pan pochwalił? Który
wdrożyła obecna ekipa rządząca. Co by pan wskazał, co jest takim rozwiązaniem? Wie pan, to jest dosyć prosta
odpowiedź. Bo jak się tylko zaczyna kryzys, pamiętam taką - Financial Times zrobił taką konferencję międzynarodową
i na niej występowała szefowa IMF-u. Nam Fundusz Walutowy się zawsze kojarzy z
tym żandarmem, który nam ciągle zabierał, zakazywał i narzucał różne ograniczenia. A teraz tam wystąpiła Kristalina
Georgieva
i powiedziała właściwie w jednym zdaniu swój przekaz: proszę,
proszę, wydawajcie. No
i nie da się ukryć, że nasz rząd był jednym z tych najbardziej pilnie słuchających.
I te wszystkie instrumenty były bardzo szczodre, jak pan popatrzy jaki jest udział tych pakietów pomocowych, ten
powiedzmy pi razy drzwi 10% PKB, no to nie jesteśmy tutaj skąpi czy oszczędni.
Pytanie o efektywność i tak dalej i tak dalej. Ale ta pierwsza reakcja myślę była dobra.
A do tego doszła luźna polityka monetarna i pewne regulacyjne ułatwienia, które wprowadził
chociażby KNF dla sektora finansowego. Więc zareagowaliśmy w miarę szybko, w miarę szczodrze.
Można powiedzieć zgodnie z zaleceniem IMF-u.
No to jest o tyle zaskakujące, że tak się posłuchaliśmy tutaj środowisk międzynarodowych. Ale panie premierze to jest
plus, a gdyby miał pan wskazać minus?
Minus też jest, wydaje się, oczywisty i wszyscy to widzą. Minus to jest powiedzmy coś, co
można nazwać niepewnością działania. Nie dość, że kryzys z definicji podnosi poziom niepewności,
to jeszcze zarządzający może tę niepewność albo zwiększać albo zmniejszać.
I oczywiście idealnie
jest, jak ją maksymalnie zmniejsza czy też ogranicza tę niepewność, która jest siłą
rzeczy na rynku. I
nasze działania no były czasami dosyć chaotyczne - albo szliśmy w lewo, albo szliśmy
w prawo. Cofaliśmy decyzje, a nie ma nic gorszego, myślę, i dla konsumentów, i dla biznesu niż
właśnie otrzymywanie sprzecznych komunikatów w dosyć krótkim okresie. Bo wtedy ludzie zaczynają
panikować, prawda. No tak jak ten restaurator, który
szykuję się do weekendu, bo jest fajne otwarcie, więc zrobimy sobie wreszcie
dobre obroty, zgromadzimy zapasy, ruszamy z kopyta - nagle bomba w piątek wieczór, niestety zamykamy.
Czyli co, zapasy przepadają, nikt mu tego nie rekompensuje, a do tego
te oczekiwania, te nadzieję po prostu się no bardzo rozmijają z rzeczywistością. Wiec w
nieprzewidywalnych czasach musi pan być 3 razy bardziej przewidywalny, zaplanowany,
spokojny niż normalnie. No ale panie premierze, wydaje się, że to są takie podstawy,
taki elementarz pewnego
zarządzania państwem. A mieliśmy faktycznie sytuacje, kiedy rozporządzenia pisane były po nocy i
wchodziły od następnego dnia, minutę po północy.
No tak, no właśnie. Ale to jest dosyć też chyba prosta w miarę sprawa. My
mamy pewien problem z centrum decyzyjnym rządu. I w ogóle z centrum zarządzania państwem i,
prawda, tych ośrodków, które chciałyby tutaj wpływać na proces władzy, mamy za dużo niewątpliwie.
I pozycja premiera
powinna być rzeczywiście jako tego pierwszego ministra, który rządzi tymi operacjami. No
i po drugie,
w idealnym układzie to powinno być w uzgodnieniu z opozycją, wszystko szybko i sprawnie procedowane
i w dodatku z wyprzedzeniem. No to w paru krajach to się udało,, więc myślę,
że i u nas może. Ale to mam rozumieć, panie premierze, że pan
sądzi, że ta pozycja premiera Morawieckiego nie jest stabilna, nie jest idealna? Nie jest
tak silna, chociażby dlatego że sam to podkreśla, że oprócz prezesa, czyli
tego pierwszego ministra, mamy jeszcze prezesa zewnętrznego, który jest taką jakby siłą wyższą,
ponieważ uznaje się, że partia ponad narodem. No to
ja szczególnie to dobrze pamiętam, ten model, bo to przypomina mi piękne młode czasy, kiedy
partia kieruje, a rząd rządzi. Rozumiem,
że to rozwiązanie, w którym jednocześnie szef partii jest wicepremierem, czyli jest pod
premierem, którego jako szef partii wybierał, no jest dość problematyczne dla wszystkich zainteresowanych, w tym dla Polaków. No tak, bym polecił
wszystkim świetny tekst profesora Zielonki, który wyłapał dziesiątki
tego typu sprzeczności, kiedy jego syn próbuje tłumaczyć naszą rzeczywistość
i to jest między innymi właśnie jeden z dobrych przykładów. Ale to sugerowałby pan, żeby
prezes Jarosław Kaczyński, skoro chcę być tym numerem jeden, to powiedział wprost, że biorę na swoje barki tytuł
premiera i funkcję premiera? No
czy powinien powiedzieć w drugą stronę, że to jest Mateusz Morawiecki, to jest premier i to on rządzi.
Wie pan, ja myślę, że w tym sensie Jarosław Kaczyński wykonał pewną próbę, żeby
wzmocnić premiera i to wydaje mi się było ze wszech miar słuszne. Oczywiście jak
się stosuje protezy, potem naprawianie protezy powoduje często dużo kłopotu, więc pewnie
nie ma teraz dobrego rozwiązania. Ale panie premierze, pan zna przecież prezesa Jarosława Kaczyńskiego z dawnych
lat. Nie ma pan wrażenia, że trochę prezes się sam zakiwał w tych wszystkich układanka
koalicyjnych?
Wie pan, to czy prezes się kiwa, czy nie kiwa, to jest mniejszy problem. Większy
problem jest, kiedy to kiwanie powoduje, że centrum decyzyjne nie wysyła precyzyjnych informacji do obywateli
i do biznesu. Bo tu w czasie kryzysu wszyscy tego oczekują. I ma pan na
to dobry przykład, chociażby po wyborach prezydenckich zajęliśmy się rekonstrukcją rząd.
I niestety wszystkie media właściwie prawie dały się w to wciągnąć i dyskutowali, no jaka będzie rekonstrukcja,
na ile głęboka, jakie osoby się pojawią, kto będzie ministrem, czy powstanie jedno ministerstwo gospodarki
czy dwa. Na litość boską, panie redaktorze, no przecież to była również w jakimś sensie z waszej strony średnia
odpowiedzialność, że 2 czy 3 miesiące dyskutowaliśmy o absurdalnych rzeczach, kiedy mamy
poważny kryzys i ta druga fala to w tej chwili pokazuje.
1 reakcja
0
1
0
Podziel się
Komentarze (0)

Programy Wirtualnej Polski

KOMENTARZE
(0)