będą dokładnie te same ceny, które były rok temu, czy niestety muszę się pogodzić z tym, że będzie drożej, bo trzeba
odrabiać straty, bo biznes musi funkcjonować?
Drukowaliśmy nowe menu i oczywiście nam cenami się też zastanawialiśmy. Ale to jest nasze standardowe działanie - przegląd menu pod
względem marżowości jest dwa razy w roku robiony.
I tu chcę powiedzieć, że pandemia nie wpływa, bezpośrednio pandemia nie przekłada się na ceny. Czyli w ogóle nie
było takiego myślenia u nas: była pandemia, nie byliśmy otwarci przez pół roku, to podnieśmy wszystko o 20%
czy ileś tam procent. To co wpływa na podwyższenie cen w biznesach, które
ja współprowadzę, to są ceny produktów. Więc jeśli
one wzrastają, to wtedy też zastanawiamy się, czy nie podnieść tych cen. Więc tutaj inflacja, reagujemy
przede wszystkim na inflację. Na pewno osłabienie złotówki nie jest dobrym newsem, bo
wszystkie produkty z importu wtedy też drożeją. Więc taka jest nasza analiza. Patrzymy na menu, znaczy
bardziej patrzymy na produkty, jakie mamy i na ich wzrost i na inflację.
A nie na to, czy była pandemia, czy nie.
Czyli jednak musieliście dostosować ceny i rozumiem, że prawdopodobnie wszyscy?
Niektóre pozycję tak.
Nie, nie, nie, niektóre pozycję tak, a niektóre absolutnie nie. Wręcz
przeciwnie, wręcz myślimy bardzo mocno, co by zrobić - jakby bardzo jest nasze myślenie nastawione na to, żeby
nie podwyższać tych cen. Bo też jesteśmy świadomi, że większość naszych klientów pewnie też dostała, jakby
poczuła skutki pandemii I oni będą czuli te
podwyżki. A nam - i to nie chodzi o to, że jesteśmy tacy super, ale też
my chcemy, żeby ludzie wrócili. Więc to jest racjonalne działanie, jeśli się tak patrzy długofalowo na swój biznes.
Bo chodzi o to, żeby ludzie wróci i mogli wyjść, mieli to poczucie, że stać ich na to, żeby
wyjść do tych miejsc i powrócić do tego życia kawiarnianego, społecznego. Więcej nie wiem, czy dobrą strategią jest
podniesienie cen. Może to zadziała przez pierwsze tydzień, dwa tygodnie, bo ludzie są stęsknieni.
Ale jeśli ten próg bólu będzie trudny do przekroczenia, to myślę, że to może być krótkowzroczne patrzenie.
A tak my akurat nigdy w ten sposób na to nie chcieliśmy patrzeć. Więc podsumowując, podnosimy tylko tam,
gdzie nam wzrosły ceny produktów.
Tylko tam gdzie musicie. Pani Justyno, mówi pani, że wszystko już prawie gotowe, ostatnie
szlify. A jakieś planujecie, nie wiem, może promocje, specjalne przywitanie tych pierwszych gości, którzy do was przyjdą?
Nie, unikamy takich pomysłów, ponieważ jednak cały czas szanujemy też to,
że są restrykcje, są obostrzenia. Będziemy robić wszystko, żeby ich przestrzegać, to na
pewno, to zapewniam. Ale też żeby pomagać naszym klientom, żeby oni się tego trzymali i przypominać im o tym. Więc
wydaje mi się, że zrobienie takiej hucznej imprezy otwarcia trochę spycha na bok to myślenie o
pilnowaniu się, że jednak jesteśmy jeszcze w takiej quasi,
takim jeszcze jednak trochę pandemicznym. Więc tak samo zrobiliśmy rok temu w maju. Bardzo się cieszyliśmy
na otwarcie, witaliśmy gości i oczywiście ich zapraszaliśmy, ale gdzieś ten message cały czas - uważajmy,
szanujmy swoje wzajemne bezpieczeństwo - jest tutaj bardzo ważny. I myślę, że on przez pierwsze tygodnie, mam
nadzieję, że tygodnie, a nie miesiące, że się wszyscy zaszczepią i nie będzie czwartej fali.