Od kilku tygodni medialna kariera Marcina Matczaka - występującego wcześniej przede wszystkim w roli profesora prawa - rozkręca się, kreśląc coraz większe kręgi wychodzące poza granicę ciar żenady. Wszystko zaczęło się od histerycznej reakcji Taty Maty na felieton Jacka Podsiadły Rapcio i ojcio w Tygodniku Powszechnym, w którym pisarz zakpił z potrzeby posłannictwa, jaką nosi w sobie profesor Matczak, wytykając przy okazji jego synowi grafomanię. Po felietonie urażony Marcin Matczak manifestacyjnie zerwał współpracę z tygodnikiem, z którym de facto... od lat nie współpracował.