się czuje czy pojawiły się jakieś, nazwijmy to, efekty uboczne tego szczepienia?
Pani redaktor, jak pani widzi, wbrew nadziejom
koronasceptyków i antyszczepionkowców, żyję i przeżyłem pierwsze szczepienie i czuję się znakomicie. Troszkę
mnie bolało w miejscu ukłucia jako takiego i z utęsknieniem, z uwagi na ten okres przejściowy, wziąłem aż 4 dni urlopu, bo trudno się, mam 56
zaległego jeszcze, zresetować. Czekam na następne szczepienie, żeby się całkowicie zabezpieczyć,
wierząc, że ta szczepionka u mnie będzie skuteczna.
Panie profesorze, a jak z frekwencją,
jeżeli chodzi o szczepienia na pana oddziale, którym pan kieruje? Czy wszyscy pracownicy, czy większość pracowników, zdecydowała
się na to szczepienie?
Wszyscy, z wyjątkiem jednej osoby, która niedawno przebyła COVID jako tako. Wie pani, u mnie w szpitalu i -
to jest argument chyba, żeby przekonywać ludzi, choć nie wszyscy wiedzą, w to, co mówię, nie wiem dlaczego - już
na 1200 osób załogi, prawie 200 przechorowało. Dwóch ordynatorów, moich kolegów umarło z tego
powodu. Kilkanaście osób jest inwalidami neurologicznymi czy oddechowymi jako takimi z uwagi na COVID.
A reszta przeszła no w miarę banalnie. Czy to nie jest argument, żeby się szczepić?
No chyba jest racjonalny i to się dzieje we wszystkich instytucjach. Czyli założenie, że trzeba służbę zdrowia szczepić
na pierwszym miejscu, jest konieczne, bo ktoś tych pacjentów musi obsługiwać. Czy wierzących w to, czy nie wierzących - to jest
już drugorzędna sprawa. Zapalenie płuc śródmiąższowe i tak agresywnym wirusem jest u części pacjentów śmiertelne. I
koniec. I my musimy ich ratować. Musi ktoś to robić.
Panie profesorze, co
z ozdrowieńcami? Wspomniał pan o jednej osobie ze swojego oddziału, która jest właśnie uzdrowieniem, pytanie czy i kiedy
ozdrowieńcy powinni się szczepić przeciwko koronawirusowi?
Wie pani, toczyliśmy dużą dyskusję jako eksperci,
w całym świecie się toczyło, i myślę, że to nie są ludzie w pierwszym rzucie do szczepienia jako taki. Przynajmniej ten miesiąc trzeba odczekać, dlatego
że to czasem te zmiany zapalne w płucach dłużej się utrzymują, nawet subklinicznie, ale nie ma żadnych przeciwskazań, żeby te
osoby zaszczepić jak najszybciej. Żeby podbić im poziom przeciwciał. Przekonano mnie, nie byłem do tego przekonany, że szkoda
czasu tracić na oznaczanie miana przeciwciała, stopniu odporności po przebyciu, bo to nie ma żadnego
znaczenia. Szczepionka na pewno nie zaszkodzi, a podbije miano przeciwciał i warto to miano przeciwciał, być może utrwali, wydłuży
tą odporność, jako taki. I to byłby zysk ze szczepienia wszystkich - tych, którzy przebyli zakażenie i tych, którzy
nie przebyli zakażenia. I ku tej koncepcji muszę powiedzieć, że się aktualnie skłaniam.