Czy warto kupić stację zasilania Jackery Solar Generator 1000 Pro?
Nie wiem, jak wy, ale ja w ostatnich miesiącach nie raz zastanawiałem się, jak mógłbym zabezpieczyć swoje mieszkanie przed skutkami przerwy w dostawie prądu. W mieście, w bloku generator odpada - zresztą, koniec końców i tak trzeba wlać do niego paliwo. Czy jest inny sposób? Cześć, tu Kostek Młynarczyk i następny odcinek TL;DR! Dziś mam ze sobą przedstawiciela nowej kategorii sprzętu elektronicznego, która błyskawicznie zdobywa popularność: stacji zasilania. Ale Jackery Solar Generator 1000 Pro to coś więcej, niż wielka paczka baterii. A przynajmniej, tak miało być. Wyszło… no właśnie, dobrze, źle, czy brzydko?
Cóż policzmy. 1000 Wh, to pojemność prądowa równa akumulatorowi kwasowemu o pojemności 83 Ah. Oczywiście w ten sposób zajeździmy akumulator po pierwszym użyciu (ale nie...Czytaj całość
Cóż policzmy. 1000 Wh, to pojemność prądowa równa akumulatorowi kwasowemu o pojemności 83 Ah. Oczywiście w ten sposób zajeździmy akumulator po pierwszym użyciu (ale nie łudźmy się - również ogniwa Li-Io, w których możemy zejść do 20% maks.). Kupimy więc dwa, które będą rozładowywane do poziomu 50%, co oznacza żywotność setek tysięcy ładowań i rozładowań bez żadnej degradacji pojemności. Wada? Dużo większa waga - koszt? 700 zł. Do tego dokupujemy przetwornicę DC/AC 12W o mocy 2500W z chwilową obsługą 5000W, żeby móc zasilić nawet pralkę. Koszt 2000 zł.
Do tego podwójny kabel do przetwornicy - wystarczy kabel do uruchamiania samochodu za 100 zł.
Do tego 4 panele solarne 200W, każdy po 1500 zł oraz regulator ładowania PWM 50A za ok. 150 zł. Mógłby być MPPT pozwalający efektywniej ładować w cieniu, ale wtedy koszt skoczyłby do 800 zł. Do tego kabel z regulatora do akumulatorów wytrzymujący jakieś 60A przy napięciu ładowania 14,4V za 50 zł
Mamy więc za dużo mniejsze pieniądze funkcjonalny odpowiednik tego samego urządzenia o mocy do 2500W ciągłej pracy i dwa razy większej pojemności niż ta stacja. Łączny koszt?
700 + 2000 + 100 + 150 + 50 + 6000 zł = 9000 zł.
Stanowczo mniej niż 18 000 zł za ten zestaw. Gdzie jakieś 6 tys. zł jest czystym zyskiem producenta (ogniwa Li-Io są droższe).
Każdy też zapomina o tym drobiazgu, że w przypadku zasilania mieszkania z zewnętrznego akumulatora, to trzeba odciąć ze skrzynki licznik energii elektrycznej podający prąd z elektrowni, ponieważ dojdzie do interferencji faz z sieci elektrycznej i w najlepszym razie spali się coś wartego kilka tys. zł. Jeżeli nie masz wyłącznika, to zapomnij o świecącym w domu żyrandolu prądem z akumulatorów.
Najnowsze komentarze (1)
Ninjahouse
2 lata temu
Cóż policzmy. 1000 Wh, to pojemność prądowa równa akumulatorowi kwasowemu o pojemności 83 Ah. Oczywiście w ten sposób zajeździmy akumulator po pierwszym użyciu (ale nie łudźmy się - również ogniwa Li-Io, w których możemy zejść do 20% maks.). Kupimy więc dwa, które będą rozładowywane do poziomu 50%, co oznacza żywotność setek tysięcy ładowań i rozładowań bez żadnej degradacji pojemności. Wada? Dużo większa waga - koszt? 700 zł. Do tego dokupujemy przetwornicę DC/AC 12W o mocy 2500W z chwilową obsługą 5000W, żeby móc zasilić nawet pralkę. Koszt 2000 zł.
Do tego podwójny kabel do przetwornicy - wystarczy kabel do uruchamiania samochodu za 100 zł.
Do tego 4 panele solarne 200W, każdy po 1500 zł oraz regulator ładowania PWM 50A za ok. 150 zł. Mógłby być MPPT pozwalający efektywniej ładować w cieniu, ale wtedy koszt skoczyłby do 800 zł. Do tego kabel z regulatora do akumulatorów wytrzymujący jakieś 60A przy napięciu ładowania 14,4V za 50 zł
Mamy więc za dużo mniejsze pieniądze funkcjonalny odpowiednik tego samego urządzenia o mocy do 2500W ciągłej pracy i dwa razy większej pojemności niż ta stacja. Łączny koszt?
700 + 2000 + 100 + 150 + 50 + 6000 zł = 9000 zł.
Stanowczo mniej niż 18 000 zł za ten zestaw. Gdzie jakieś 6 tys. zł jest czystym zyskiem producenta (ogniwa Li-Io są droższe).
Każdy też zapomina o tym drobiazgu, że w przypadku zasilania mieszkania z zewnętrznego akumulatora, to trzeba odciąć ze skrzynki licznik energii elektrycznej podający prąd z elektrowni, ponieważ dojdzie do interferencji faz z sieci elektrycznej i w najlepszym razie spali się coś wartego kilka tys. zł. Jeżeli nie masz wyłącznika, to zapomnij o świecącym w domu żyrandolu prądem z akumulatorów.