2035 r. miał być wyraźnym początkiem końca ery silników spalinowych w Unii Europejskiej. Niemcy zagroziły jednak wetem. Czy to oznacza, że projekt może trafić do kosza? - Nie, bo wydaje się, że decyzja o kierunku jest podjęta. Przechodzimy na zeroemisyjność - powiedział Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. To co ma oznaczać ostatni ruch największej europejskiej gospodarki i bastionu motoryzacji? Faryś podkreśla, że nie jest to nowy postulat. - Niemcy od dość dawna mówią, że chcieliby, aby po 2035 r. można było sprzedawać samochody z silnikiem spalinowym, ale zasilanym paliwem syntetycznym, które nie pochodzi z ropy naftowej - powiedział. Zwrócił uwagę, że to nie zostało dotychczas uwzględnione. - Przed ostatecznym głosowaniem Niemcy powiedzieli, że dopóki tego zapisu nie będzie, to nie zgodzą się. Budowana jest koalicja i wydaje się, że są spore szanse na sukces. Niemcy powiedzieli to, co branża mówi od dawna: ważny jest cel, którym...
rozwiń