- Osoby, które zachorowały i rodziny, które straciły swoich bliskich są w gorszej sytuacji. To, że ja muszę odbyć trening w garażu czy innym miejscu, nie jest czymś, co by mi miało przeszkadzać. Czasami zdarzało się to w normalnej sytuacji - zaznacza Dawid Kubacki. Jak wspomina reprezentant Polski, raz zdarzyło mu się nawet trenować w stodole. - Nam to nie przeszkadza, bo do naszego treningu nie potrzebujemy dużej ilości sprzętu. Jest prostszy do wykonania. W innych sportach może wyglądać to różnie. Pracuje się na innych maszynach, zapewne też innych obciążeniach - tłumaczy mistrz świata z Seefeld.