każda z pań, z którą rozmawiałam, podawała inny powód. Te powody są, czasami wydają
się bardzo trywialne. Na przykład, że kobiety ładnie wyglądają w policyjnym mundurze albo, że któraś miała
wujka, który miał po prostu bardzo ciekawe historie i wszyscy chcieli go słuchać, bo właśnie był policjantem. Ale jeśli
popyta się dalej i jeśli poszuka się głębiej, to zazwyczaj za tymi decyzjami stoją jakieś takie bardzo osobiste
historie, że tak powiem, takie misje. Misje życiowe, tak bym to chyba nazwała. Jedna
z policjantek opowiedziała mi taką bardzo osobistą historię.
To jest policjantka Ola. Policjantka Ola miała brata, który był uzależniony od narkotyków i
jakby w tych swoich psychotycznych narkotykowych wizjach bardzo często obawiał się w policji. I rzeczywiście widział
policjantów i pewnej nocy w swojej siostrze zobaczył policjantkę, i to spowodowało, że po prostu na nią
napadł z siekierą i niemalże ją zabił. I jakby po tak dramatycznej sytuacji - oczywiście to zostało zgłoszone na policję,
była interwencja. Ten brat został przesłuchany i pouczony przez policję i
nawet groziło mu więzienie, po czym popełnił samobójstwo. Jakby przez całą tą historię i myślę,
że ze stresu związanego z tą historią. I ta policjantka, ja myślałam, słuchając jej, że dalsza
historia mogła być taka, że ona po prostu by znienawidziła policję jako formację, tak, ponieważ kojarzyła
jej się z najgorszymi chwilami życia. Natomiast
tak nie było. Ona została policjantką, która przeciwdziała narkotykom i
jest taką bardzo prężnie działającą policjantką, bardzo aktywną. I wydaje mi się, że jakby każdy
dzień, każdy jej dzień to jest taka misja, żeby pomścić swojego brata. I to nie jest jednostkowa historia. Często właśnie za
tymi decyzjami związanymi z tak poważną i tak angażującą pracą idą jakieś takie rodzinne dramaty.