placówek, ale nawet jakieś protesty? Rolnicy, jak się nie zgadzali z tak zwaną "piątką" Jarosława Kaczyńskiego, przyjechali
do Warszawy. Może hotelarze też muszą się wybierać na protesty i w ten sposób wyrażać swoje niezadowolenie?
Myślę,
że protesty uliczne są ostatecznością. Mieliśmy przykład
przy Strajku Kobiet, że nawet 100 000 zebranych protestujących
w Warszawie nie osiągnęło swoich postulatów. To, tak jak mówię,
uważam, że działania lokalne, regionalne, które
nie będą tutaj działaniami takimi ogólnopolskimi w sensie,
że sparaliżujemy państwo, że sparaliżujemy centrum Warszawy. To jest bardzo dobre, że te działania są regionalne,
a nie, że wszyscy jadą na Warszawę. Hasło "wszyscy jadą na Warszawę" nie będzie skuteczne. To absolutnie.
Jeżeli hotelarze będą działać regionalnie, liczę na to, że inne regiony również będą organizować referenda,
że również będą walczyć o swoje dobro, to wtedy
to ma szansę powodzenia. Im więcej będzie takich podmiotów, które się nie będą bały otwierania.
Tak jak mówię, Polska Izba Hotelarzy będzie broniła te podmioty, również wiem, że kancelarie
regionalne także będą, nawet pro bono pomagały restauratorom i hotelarzom.
Naprawdę nie bójmy się powiedzieć "dość tej bezsensownej polityki rządu
i zamknięcia branży Horeca".
Do tego wrócimy, a jeszcze chciałem zapytać - mówi pan o tych działaniach
lokalnych, a ci przedsiębiorcy, hotelarze z gór nie planują jakichś akcji na przykład przy zbliżającym się
konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich? Może tam będą protestować.
Takie głosy w infosferze do mnie doszły, nie ukrywam.
Możliwe, że coś takiego się wydarzy - chociaż no ja, tak jak mówię, to są tylko
jakieś domysły i plotki. Natomiast takich informacji będzie, podejrzewam, więcej. Tak jak mówię,
z każdym dniem tego
typu pomysły
będą się rodzić i ja po prostu rozumiem tych protestujących. Ja
rozumiem górali, ja rozumiem hotelarzy. Bo to nie jest tak, że, panie
redaktorze, rejony górskie mogą żyć cały rok z turystyki. Owszem, mają lepszą
sytuację niż Mazury czy rejony nadmorskie u nas, natomiast dla wielu hotelarzy sezon
zimowy to jest 60-70% w ogóle przychodów z całego roku. I brak tutaj
otwarcia biznesów w rejonie w okresie zimowym będzie skutkowało olbrzymią biedą
w tym regionie górskim w Polsce. Słyszymy też o protestach w Krynicy-Zdroju, wczoraj
miały miejsce. Mówię, górale się budzą, bardzo dobrze. Mam
nadzieję, że ta akcja oddolna będzie coraz szersza i mocniejsza i myślę,
że w przeciągu 2-3 tygodni rozstrzygnie się, czy rząd pójdzie po rozum do
głowy, czy zrozumie branżę i dojdzie do jakiegoś kompromisu między nami, albo
po prostu będzie coraz mocniejszy spór. A tak jak mówię,
bardzo wielu hotelarzy nie wytrzyma proszę pana do kwietnia czy maja, bo w
kuluarach mówi się, że jeżeli się nie postawicie, to
pan Gowin was otworzy, przepraszam, ale po majówce. Tylko, że do majówki to pan Gowin, przepraszam,
wcześniej chyba zapali świeczkę na grobie nieznanego hotelarza.