Panie redaktor, ja się czuję społecznikiem i tak zostanie już do końca. Ja dostaję codziennie kilkadziesiąt telefonów
od po prostu rodziców, którzy są zdruzgotani tą sytuacją. Siedzą od miesięcy w domach
z niepełnosprawnymi dziećmi. Zmarły już moje dwie koleżanki, które zostawiły, osierociły dzieci i
naraz po prostu ojcowie musieli zrezygnować - halo?
Halo, słyszymy cały czas.
Ojcowie musieli zrezygnować z pracy i tak naprawdę mają
te rodziny bardzo ciężką sytuację. Gdyby te matki były wcześniej zaszczepione, mieliby zupełnie
inną sytuację. Ja nie mogę być już obojętna, ja naprawdę mam, powiem szczerze, mam to w nosie,
co mówi o mnie pan Terlecki na przykład. Bo dzisiaj usłyszałam, że jestem awanturnikiem, awanturnicą
i tak dalej. Mam to w nosie, mogę być. Może mnie każdy nazywać. Ale zawsze stanę
w obronie tych najsłabszych, dlatego że te osoby tego oczekują. Ja zrobiłam trzy
albumy przed świętami wielkanocnymi. Rodzice do mnie wysyłali zdjęcia swoich dzieci i siebie. Żeby zapytać rząd -
bo nie rozumieją tego do tej pory - dlaczego nie byli ujęci priorytetowo, tak. W drugiej grupie, w
pierwszej grupie. Więc ja cały czas pytam. Pytam i tak naprawdę się zastanawiam, gdzieś ta krzta,
nie ma krzty tego człowieczeństwa. Ja powiedziałam panu Dworczykowi prosto w oczy, że ja w ogóle tego nie kupuję. Bo pan Dworczyk
mówił, że przyjdą następne grupy, że ktoś tam będzie chciał jeszcze.
Ja powiem tak, to
trzeba wrócić pamięcią, kiedy były zamykane nam toalety, okna, windy.
Pani poseł, ale tak czysto ludzko, co pani czuła? Czy to był żal, wściekłość, chciało się pani płakać?
Pani redaktor. Oczywiście, że tak. Mnie ta sytuacja, nie chcę powiedzieć, że przerasta, ale
po prostu jakby to wszystko urosło, wylało się, tak.
Ja musiałam tak zareagować. Dla mnie tak naprawdę, dla mnie to jest żenujące, że ja
muszę stać z kartką, gdzie mam napisane "panie premierze, dlaczego pan nie szczepi osób niepełnosprawnych, tak
naprawdę zależnych i najbardziej potrzebujących" i mam zdjęcia dzieci niepełnosprawnych z rodzicami.