- Gdybym to ja był ministrem sprawiedliwości, tak jak to było za rządów Donalda Tuska, to reformowałbym sądownictwo w inny sposób - zapewnił w programie WP "Tłit" Jarosław Gowin, wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego. Jak tłumaczył, on woli ewolucyjne wprowadzanie zmian, rozłożone na lata. Czy nie jest mu smutno, kiedy widzi to, co dzieje się w sądownictwie? Polityk odpowiadając na pytanie Marka Kacprzaka, ocenił już nie osoby odpowiedzialne za reformę, czyli między innymi ministra Zbigniewa Ziobrę, ale sędziów Sądu Najwyższego, którzy zmianom się sprzeciwiają. - Obowiązują ich przepisy, dopóki Trybunał Konstytucyjny ich nie zakwestionuje. Dlatego uważam, że każdy sędzia SN, nawet jeśli się nie zgadza z przepisami ustawy wewnętrznie – jako człowiek, prawnik - powinien się do niej dostosować.