siódmej klasy, uczą się kolejny miesiąc w domu. Mówię: będę rozmawiał z ministrem zdrowia, to niech ich tata zapyta, czy wrócimy
w tym roku jeszcze do szkoły, do budynku naszej ukochanej szkoły, czy w tym roku szkolnym nie ma na to szans?
To dzieci nawet się wypowiadają, że ukochana szkoła, pańskie, tak, panie redaktorze?
No to zrobić, panie ministrze,
ja też szkołę pokochałem, ich szkołę trochę bardziej niż do tej pory, skoro tyle miesiące spędzamy w jednym pokoju, czy w dwóch w
ostatnim czasie. Wrócą czy nie wrócą?
Na pewno absolutnie tutaj szkoła i powrót do nauczania
stacjonarnego to są decyzje, które będziemy podejmowali w pierwszej kolejności, właśnie pewnie w perspektywie
poświątecznej. Ale tu się zastrzegam, cały czas na temat tego warunku, że to zależy od tego, gdzie będzie
ten szczyt czy apogeum trzeciej fali.
Czyli raczej nie mówimy o tym, żeby dzieciaki te młodsze, które w tej chwili uczą się
stacjonarnie, wracały do nauczania zdalnego - mówimy jednak o czymś odwrotnym, że po świętach Wielkiej Nocy dzieciaki
starsze wrócą do budynków szkół?
Ja mam pewien dyskomfort mówienia o tym, ale rzeczywiście po pierwsze,
priorytetem przywracania normalności jest na pewno edukacja stacjonarna, ona jest na pierwszym miejscu, jeżeli
tylko warunki na to będą pozwalały, będziemy wracali do tego typu nauki. Tutaj razem z
ministrem Czarnkiem jesteśmy zdeterminowani, żeby to robić w pierwszej kolejności. Również ze względu na to,
że ogromny koszt dla psychiki dzieci, ale też nie tylko najmłodszych, ale i starszych, ma brak
kontaktu z grupą rówieśniczą, brak normalnych rozwojowych, w sensie właśnie otoczenia rówieśniczego.
Więc to jest na pewno naszym priorytetem.