Niebezpieczny incydent, do którego doszło podczas lotu Andrzeja Dudy latem 2020 r., próbowali zatuszować urzędnicy, władze LOT-u, szef agencji odpowiedzialnej za bezpieczeństwo lotów, doradca prezydenta Dudy oraz dwóch wiceministrów - wynika z informacji Wirtualnej Polski. Dotarliśmy do stenogramów rozmów, z których wynika, że prezydent lub ktoś z jego otoczenia naciskał na pilotów. A ci w konsekwencji złamali przepisy podczas lotu z Zielonej Góry do Warszawy. "Tupolewizm w rozkwicie" - skomentował na Twitterze poseł KO Dariusz Joński. Co na to wicerzecznik PiS? - To kompletny brak szacunku dla tego, co się wydarzyło 11 lat temu, a równocześnie żyrowanie rosyjskiej wersji wydarzeń - przekonywał w programie "Tłit". Pytany, czy wicepremier Jarosław Kaczyński przyjrzy się sprawie, odparł: "Pan premier Kaczyński odpowiada za bezpieczeństwo w rozumieniu bezpieczeństwa publicznego, bezpieczeństwa struktur państwa, nie za bezpieczeństwo w ruchu lotniczym, tak samo jak...
rozwiń