terminie, bo ten wirus z nami zostanie, a okaże się, że odporność nabyta w wyniku szczepienia jedną, drugą lub trzecią
szczepionką nie będzie aż tak silna? Że trzeba będzie wrócić do akcji szczepień za kilkanaście miesięcy?
To jest niestety bardzo prawdopodobne i ja oczywiście nie jestem ani lekarzem, ani ekspertem, opieram się wyłącznie
na tym, co mówią fachowcy. Natomiast większość fachowców wskazuje
na to, że te szczepienia trzeba będzie prawdopodobnie co roku powtarzać. Oporność, którą nabywamy
po przyjęciu szczepionki, po pewnym czasie ta odporność się kończy. W związku z tym jest
bardzo prawdopodobne, że będziemy musieli powtarzać ten proces w kolejnych latach. Natomiast
to co myślę, że też jest ważne, bo ten proces szczepień czy
akcja szczepień, która się rozpoczęła, jest bardzo angażująca dla wszystkich, też dla całego systemu służby
zdrowia. Ale wydaje się, że im bardziej będziemy poznawać i szczepionkę, i procedury,
które są związane ze szczepieniem, tym ten proces będzie prostszy, mniej
absorbujący. No wydaje mi się, że każdego roku będzie łatwiej.
Czy w ramach rozsądnego
gospodarowania tym, co już mamy, myśli pan, że taki scenariusz trochę izraelski jest w Polsce możliwy, żeby
nie zmarnować żadnej, nawet kropli szczepionki, to kiedy zostaje jakaś dawka, a zbliża się
termin przydatności do użycia, możliwe będzie niemal z ulicy ściąganie chętnych po to tylko, by
tej szczepionki nie wyrzucić?
Wie pan, proces szczepienia organizuje sam punkt, czy to POZ, czy
to szpital, prawda, który organizuje proces szczepienia. I zwykle takie
punkty mają swoją listę pacjentów, robią sobie też listy rezerwowe. Bogactwo
otaczającej nas rzeczywistości i sytuacji,
które mogą się zdarzyć, jest tak duże, że nie przewidzimy. W naszej rozmowie nie omówimy każdej sytuacji.
Jasne, jasne. Ale wyobraża sobie pan na pewno, że ktoś kto będzie o tym decydował, lepiej by się czuł, gdyby czuł,
wiedział, że są jakieś wyższe, ważniejsze regulacje, wasze centralne regulacje, które na coś takiego pozwalają. Czy jest szansa na takie regulacje?
Ale mówi pan teraz o jakich regulacjach? Które pozwalają zaprosić każdego z ulicy do zaszczepienia?
Tak,
po to by się nie zmarnowała żadna kropla dawki.
To jest tak, że na razie w Polsce nie zmarnowała się żadna szczepionka
według mojej wiedzy, z powodu tego, że nie było pacjenta...
Bo na razie bardzo mało tych szczepionek mamy w kraju.
No na razie zaszczepiliśmy
200 000 osób i na te 200 000 osób zmarnowało się kilkadziesiąt
dawek i były to mechaniczne uszkodzenia fiolek, no rzeczy, które się zdarzają statystycznie, prawda,
w czasie takiego procesu. Natomiast, tak jak powiedziałem, punkty szczepień same
organizują sobie całą procedurę, w ramach oczywiście obowiązujących wytycznych i przepisów.
Naprawdę nie ma problemu z tym, żeby zabezpieczyć dodatkowe osoby i zaplanować szczepienia w taki sposób, że
nawet jeżeli pacjent się nie zjawi, no to nie trzeba będzie utylizować tej szczepionki, tylko będzie właśnie
alternatywna osoba z wybranej grupy, która jest akurat szczepiona, do
tego, żeby podać szczepionkę. Natomiast nie chcemy rozluźniać jakoś tych przepisów, bo mieliśmy,
na szczęście z pojedynczymi, ale no niestety całkowicie nieakceptowanymi sytuacjami do czynienia,
kiedy były łamane, bądź obchodzone przepisy i wytyczne, dotyczące
szczepienia grupy 0, no i po prostu nie chcemy...
No jasne, to wszyscy o tym wiedzieliśmy, wszyscy to obserwowaliśmy.