programy
kategorie

Koronawirus uderzył w hotele Gołębiewski. "Trzy lata wychodzenia ze strat"

- Bankowcy mówili mi: niech pan zapomni o inwestowaniu i ratowaniu firmy jednocześnie. Albo jedno albo drugie - mówi w programie "Money. To Się Liczy" Tadeusz Gołębiewski, właściciel sieci luksusowych hoteli i przedsiębiorca z branży cukierniczej. Gołębiewski tłumaczy, że spłata kredytu, zaciągniętego na walkę z kryzysem może zając mu nawet kilkanaście lat. Z kolei wyjście ze strat spowodowanych przez koronawirusa może zająć około 3 lat. - Trzeba się będzie przemęczyć - mówi. - Po prostu nie kupię sobie nowego samochodu, dalej będę jeździł tym starym, 16-letnim. Prezes musi w pierwszej kolejności zacisnąć pasa - dodaje z przymrużeniem oka przedsiębiorca z branży turystycznej i cukierniczej.

Tranksrypcja:Panie prezesie, to znaczy mam rozumieć, że Tadeusz Gołębiews...
rozwiń
Nie. Nie miałem. Na budowę hotelu miałem zawsze kredytowanie dobre i w dalszym ciągu to kredytowanie by było.
Ale w końcu z bankowcami rozmawiałem i oni mi powiedzieli, że niech pan zapomni teraz o inwestowaniu i utrzymaniu firmy. Albo jedno albo drugie, bo pan nie da rady i oni mieli rację.
Do takiego wspólnego wniosku doszliśmy. Oczywiście, że tam na budowie prace będą prowadzone, w sensie zabezpieczeń tego budynku.
To będzie jakieś 5%, 7% pracowników, którzy przedtem pracowali, przed tą pandemią.
No ale trzeba to robić i trzeba złożyć, to też jakiś tam będzie koszt, ale nie aż taki duży.
Ale jeżeli wziął pan kredyt na utrzymanie, odbicie biznesu, to rozumiem, że liczy pan na to, że jak względnie wszystko wróci do normy, to znów będzie pan zarabiał?
No bo z czegoś trzeba kredyt spłacić. Tak i cały czas będę później pracował na spłatę kredytu.
Myślę, że to mi zajmie paręnaście lat, a żeby opanować to co teraz zachwiane jest, poprzez tą epidemię, ja myślę, że trzy lata trzeba będzie się męczyć.
Przez trzy lata nie będę mógł kupować sobie żadnych osobistych samochodów albo coś takiego.
Będę ciągle jeździł tym szesnastoletnim samochodem, będę musiał, może nie ascetyczne życie prowadził, ale chociaż to niewykluczone.
Ale na pewno będę musiał bardzo oszczędnie, tak jak zresztą całe życie miałem oszczędne życie.
Także i teraz chyba też to będę robił i do tego jestem przyzwyczajony.
Skoro pracownicy muszą zacisnąć pasa, to i prezes musi zacisnąć pasa.
W pierwszej kolejności. I prezes i rodzina moja również, która razem ze mną pracuje, będzie musiała razem ze mną oszczędzać.
Zresztą była oszczędną, normalną rodziną, niewyróżniającą się wśród społeczeństwa.
430 reakcji
302
128
0
Podziel się
Komentarze (0)

Programy Wirtualnej Polski

KOMENTARZE
(0)