Czy spodziewa się pan też takiej decyzji albo wyobraża pan sobie taką decyzję, że państwo podejmuje decyzję o zamknięciu kościołów w Polsce?
To pewnie byłaby potwornie kontrowersyjna decyzja. Ale we Włoszech ona zapadła. Wie pan, są takie sytuacje, przewiduje je także polska Konstytucja.
Że w wyjątkowych sytuacjach można czasowo ograniczyć pewne wolności obywatelskie, a wolność religijna jest wolnością obywatelską, ale nie absolutną.
Ona także podlega ograniczeniom. Dziwię się, że polski episkopat zamiast wziąć przykład ze swoich włoskich kolegów.
Którzy zdecydowali się w trosce o zdrowie publiczne i życie ludzkie czasowo zawiesić organizowanie mszy. Nasz episkopat robi wręcz przeciwnie.
Rzecz zupełnie zadziwiającą - nawołuje do organizowania jeszcze większej liczby mszy. To jest wszystko postawione na głowie. Polski kościół musi naprawdę puknąć się mocno w głowę.
A właściwie biskupi i ci, którzy rządzą tym całym interesem, bo namawianie ludzi do tego, żeby przychodzili w skupiska co niedzielę ludzkie, jest świadomym albo nieświadomym narażaniem tych ludzi na utratę zdrowia lub nawet życia.
Apeluję do polskich biskupów - można przecież odprawiać mszę przez radio i także przez telewizję. Mamy już takie przykłady od lat.
Niech ludzie zostaną w domu, kiedy nie muszą wychodzić, a nie zachęcać ludzi do brania udziału w mszach, bo to jest akurat działanie na szkodę interesu publicznego.