o AstraZenece.
Są rozmowy prowadzone przez Ministerstwo Zdrowia na pewno na temat możliwości
produkcji szczepionek w Polsce, natomiast ja nie mam precyzyjnej informacji. Tutaj myślę, że najlepszym źródłem
będzie Ministerstwo Zdrowia. Myślę, że ta szczepionka, która ma szansę
być realnie najszybciej produkowana w Polsce, to jest szczepionka amerykańskiej
firmy Kovavax, kóra będzie w spółce Mabion produkowana, w spółce, która
jest wspierana również w tym projekcie przez PFR,
i krótko mówiąc została też stosownie do tego, żeby moce produkcyjne rozwinąć, dofinansowana
z rządowych środków.
Panie ministrze, jak rząd planuje poszerzyć sieci punktów szczepień i
poszerzyć grono osób zaangażowanych w ten proces?
Mamy tutaj plan, żeby wykorzystać wszystkie możliwe dopuszczalne
prawem sposoby, zarówno w zwiększeniu liczby, dotyczące zwiększenia liczby punktów szczepień, jak i
włączeniu maksymalnie dużej liczby osób do szczepień. Natomiast oczywiście sprawą nadrzędną cały czas będzie bezpieczeństwo
pacjenta. Niemniej chcemy wprowadzić takie rozwiązania, które już w wielu krajach i europejskich, i w Stanach Zjednoczonych
funkcjonują. Dopuścić do kwalifikacji i szczepień osoby, które do tej pory
nie mogły wykonywać takich działań. Chociaż mamy delikatne wstrzymanie działań
na przykład dotyczące osób, które mają kwalifikować, bo w senacie został
zmieniony ten przepis, w projekcie ustawy, który jest w tej chwili procedowany, ale wierzę, że w przyszłym tygodniu 30 marca
w sejmie przywrócimy ten przepis i właśnie do kwalifikacji zostaną dopuszczone osoby
reprezentujące zawody medyczne.
Czyli chodzi o projekt ustawy, która wprowadza rozwiązanie, żeby przy szczepieniu
nie była konieczna obecność lekarza, tak to mam rozumieć.
Nie, to chodzi o to, że dzisiaj jedyną
osobą, zgodnie w myśl ustawy, która może zakwalifikować do szczepienia, czyli uznać, że pacjent może
zostać zaszczepiony, jest lekarz. Chcemy to zmienić w taki sposób, jak to rozwiązanie funkcjonuje
w bardzo wielu krajach europejskich i w Stanach Zjednoczonych, że może to być przedstawiciel innego zawodu medycznego, na
przykład ratownik medyczny czy pielęgniarka. I wtedy na podstawie ankiety bardzo precyzyjnej
taka osoba jest dopuszczalna bądź niedopuszczalna do szczepienia. Jeżeli wszystkie odpowiedzi są pozytywne
z tej ankiety, to taka osoba zostaje dopuszczona do szczepienia. Jeżeli jest jakakolwiek wątpliwość, taka
osoba jest kierowana do lekarza i tam dopiero po kolejnym wywiadzie i badaniu lekarz podejmuje decyzję, czy
osoba może być zaszczepiona, czy nie może być zaszczepiona.
Czyli prawdopodobnie w najbliższych miesiącach szczepić Polaków
będą mogły pielęgniarki, ratownicy, ale również fizjoterapeuci, farmaceuci - to też
jest możliwe?
Tak, to znaczy, jeśli chodzi o samo wykonywanie szczepień, to już w tej chwili jest możliwe. Szkolimy w tej
chwili właśnie farmaceutów, fizjoterapeutów. Odbywają się takie szkolenia, w konsekwencji których
mam nadzieję, że dodatkowych kilka milionów, a mam nadzieję, że nawet kilkanaście milionów, bo możliwości są
naprawdę duże, więc co najmniej kilkanaście milionów osób będzie mogło
wykonywać szczepienia. Zresztą pan poruszył ciekawy wątek, kwestia obecności lekarza przy
samym szczepieniu. W tej chwili jest do nieodzowny warunek realizacji szczepienia - też
chcemy to zmienić. Tutaj znowu w wielu krajach jest takie rozwiązanie stosowane i w Polsce chcielibyśmy
je również wprowadzić, aby wystarczył ratownik medyczny. Ratownicy medyczni to są niezwykle doświadczeni
fachowcy, którzy na co dzień pracują między innymi w pogotowiu ratunkowym i co tu dużo mówić, w takich
sytuacjach jak na przykład wstrząs anafilaktyczny mają często dużo większe doświadczenie w postępowaniu
niż, nie wiem, lekarz właśnie dermatolog czy lekarz pediatra. Który też na pewno
by bardzo dobrze sobie poradził. Nie mniej dla ratownika medycznego działania w takiej sytuacji są chlebem powszednim.
Ale, panie ministrze, bo to jest niezwykle ciekawa sprawa, niezwykle ciekawe informacje. Kiedy takie osoby, które nie są lekarzami, mogłyby
zacząć szczepienia Polaków i gdzie te szczepienie miałyby się odbywać - w szpitalach czy w innych punktach? Jak miałoby to wyglądać?
Mamy nadzieję, że duża część tych przepisów wejdzie w życie i zacznie być realizowana jeszcze
w kwietniu. Natomiast jeśli chodzi o pomysły na to, jak mają być zorganizowane szczepienia, to właśnie będziemy
to przedstawiać razem z panem premierem na początku przyszłego tygodnia. Myślimy
tutaj właśnie o takim dużym poszerzeniu, dużym otwarciu możliwości, łącznie z punktami drive-thru, które
też w wielu krajach funkcjonują, a u nas mogłyby również zostać wprowadzone.
Czyli mogłoby być tak,
że na przykład karetka pogotowia z ratownikiem medycznym przyjedzie choćby pod mój dom czy dom moich bliskich i zaszczepi
ich w takim punkcie właśnie?
W ogóle nie musi to być karetka. Wystarczy punkt mobilny, który przyjedzie z ratownikiem medycznym, który
oczywiście musi być odpowiednio wyposażony przede wszystkim w zestaw antywstrząsowy.
Ale rzeczywiście będzie mógł prowadzić w jakimś takim punkcie tymczasowym szczepienie.
A na przykład apteki, panie ministrze, czy to też jest punkt rozważany do tego, żeby szczepić pacjentów, szczepić
obywateli?
Tak, poważnie o tym rozmawiamy. W wielu
krajach, powtórzę, w tym wypadku i skandynawskich, ale chyba również i Stanach Zjednoczonych w aptekach
można wykonać szczepienie. We Francji zdaje się również to rozwiązanie funkcjonuje. Szczepienie, zresztą
nie tylko przeciw COVID, ale również przeciwko grypie. W związku z tym warto czerpać z dobrych wzorców. Powtarzam, mając
cały czas w pierwszym punkcie dobro i bezpieczeństwo pacjenta.