programy
kategorie

Koronawirus w Polsce. Zabraknie miejsc w szpitalach? Wojciech Konieczny kreśli czarny scenariusz

- Nieciekawy i przykry będzie los pacjentów, którzy będą się zgłaszać do szpitala, a którzy nie będą chorowali na COVID-19. Najbardziej będzie brakować miejsc dla tzw. pacjentów internistycznych - z chorymi płucami, z chorym sercem, wątrobą, nerkami, żołądkiem, z cukrzycą, z nadciśnieniem. Ci pacjenci nie będą mieli miejsc. Brakowało ich już przed epidemią - mówił dyrektor szpitala miejskiego w Częstochowie Wojciech Konieczny (Lewica) w programie "Tłit", komentując polecenie przekształcania kolejnych oddziałów szpitalnych na covidowe. Pytany, czy Polska będzie bić rekordy w liczbie zgonów, odparł: "Oby tak nie było, ale może się to zdarzyć. Ilość zgonów wskazuje na to, że mamy o wiele więcej zachorowań na COVID-19 niż jest w statystykach i system jest niewydolny w zakresie innych chorób. Ale to nic nowego. System był niewydolny przed epidemią".

Tranksrypcja:Adam Niedzielski poinformował, że wojewodowie otrzymali pole...
rozwiń
8000 łóżek. To znaczy, że możemy się spodziewać w szpitalach bałaganu po prostu albo braku miejsc
dla pacjentów? Jak to wygląda z pana punktu widzenia jako dyrektora szpitala?
My przekształciliśmy we wtorek 22-łóżkowy taki pododdział internistyczny w oddział covidowy. Mamy
w tej chwili 106 miejsc covidowych. Mieliśmy
ich 84.
Czy będzie chaos i bałagan? Panie redaktorze, będzie
nieciekawy i przykry los pacjentów, którzy będą się zgłaszać do szpitala, a którzy nie będą chorowali na COVID-19.
I to oczywiście wszyscy się skupiamy na tych pacjentach zabiegowych, powiedzmy, chirurgicznych. Natomiast
najbardziej będzie brakować miejsc dla pacjentów tak zwanych internistycznych, czyli z chorymi płucami, ale no wiadomo nie
z COVID-em, z chorym sercem, z chorą wątrobą, nerkami i żołądkiem i tak dalej, z cukrzycą, z nadciśnieniem.
Ci pacjenci nie będą mieli miejsc. Czyli dla nich zabraknie miejsc w szpitalach, panie dyrektorze? Zapytam wprost. Oczywiście, że tak.
Przecież tych miejsc brakowało już przed epidemią. Ale to jest tragiczna informacja tak naprawdę, dla wielu, wielu osób ze schorzeniami, o których pan mówi.
To jest codzienność od, powiedzmy, no przynajmniej od października i wiosną
zeszłego roku również to była codzienność. I teraz to się nie da tak zrobić. Te szpitale tymczasowe nie
spełniły swojej roli w zakresie, w jakiej były powoływane. To znaczy miały właśnie przed tym nas uchronić.
Właśnie spowodować, że szpitale te powiatowe, inne nie będą musiały przekształcać się w szpitale covidowe w tak
dużej mierze, jak to było jesienią. A teraz już pan minister mówi i pan premier również, że mają wrócić do ilości
łóżek tych z jesieni. Czyli nie będzie miejsc dla pacjentów innych, którzy normalnie byliby hospitalizowani,
diagnozowani i tak dalej. Czyli co, panie dyrektorze, to jest pytanie, które pewnego rodzaju tragizm zawiera.
Cały czas będziemy bić rekordy w liczbie zgonów? Polska jako kraj?
Oby tak nie było. Natomiast może się to zdarzyć. Rzeczywiście ilość
zgonów wskazuje na to, że po pierwsze mamy o wiele więcej zachorowań na COVID-19 niż to jest
w statystykach, a po drugie rzeczywiście, że system jest niewydolny w zakresie innych chorób. No ale, panie redaktorze, to jest nic nowego.
Przed epidemią system był niewydolny, a teraz ma dołożone, szpitale przekształcają około 1/3 łóżek, 1/4,
1/3 łóżek w łóżka covidowe. Więc ta niewydolność musi postępować. Ale to, co pan mówi, że polska ochrona zdrowia była
niewydolna również przed epidemią - to czy te wszystkie błędy, które zapewne zostały popełnione albo
i nie, czy te obecna sytuacja to jest wina tylko i wyłącznie obecnego rządu, ministra Adama Niedzielskiego? Skoro już
przed epidemią były znaczące problemy.
No, co do zarządzania, to znaczy to trzeba rozdzielić. Trzeba rozdzielić zarządzanie epidemią i to, co pan redaktor mówi
na temat stanu
systemu polskiej ochrony zdrowia w ogóle. No to jeżeli o ten stan chodzi, to rzeczywiście rządy PiS
tutaj wiele nie pogorszyły. W niektórych zakresach może nawet poprawiły, różnie na to można patrzeć. Oczywiście
nie dzieje się to na tyle szybko, na ile powinno. Wzrost nakładów na ochronę zdrowia wcale nie postępuje tak szybko jak powinien,
procedury są wyceniane bardzo nisko w dalszym ciągu i w sposób nieopłacalny, lekarzy nie przybywa tak
jak powinno przebywać, pielęgniarek również. Właśnie o tych wszystkich mankamentach możemy rozmawiać, ale o te kadry lekarzy właśnie. Czy może
być taki moment niebawem, że lekarzy po prostu zabraknie, że ta kadra lekarska będzie niewystarczająca, żeby zwalczyć
epidemię?
Nie, panie redaktorze, żeby zwalczyć epidemię to na pewno lekarzy wystarczy. Dlatego że jeżeli
taktyką
rządu jest przestawić całą służbę zdrowia na leczenie pandemii, to ta pandemia będzie leczona. I te łóżka się znajdą.
Oczywiście oby respiratorów wystarczyło, by to nie było jakiegoś kataklizmu, ale zakładajmy optymistycznie, że nie.
No to wystarczy tych lekarzy i pielęgniarek. Natomiast nie będzie ich gdzie indziej.
Nie będzie ich przy innych pacjentach. Tego się nie da uniknąć. Albo jedno, albo drugie. Skąd
moim zdaniem zła jest koncepcja odejścia od szpitali jednoimiennych, które jednak zapewniały to, że w
jednym szpitalu byli pacjenci tylko covidowi i tam mogło być 500 takich na przykład miejsc, a w drugim szpitalu staralibyśmy się utrzymać...
Czyli tej fali nadmiarowych zgonów nie uda się na razie zatrzymać, panie dyrektorze, tak, możemy tak wprost powiedzieć?
Nie, uważam, że w tym podejściu do pandemii, w tym, że się nic nie zmieniło, ta fala nadmiarowych zgonów będzie
występowała tak jak występowała w zeszłym roku.
2 reakcje
0
2
0
Podziel się
Komentarze (0)

Programy Wirtualnej Polski

KOMENTARZE
(0)