Ta nietypowa sytuacja miała miejsce w hrabstwie Douglas, w stanie Georgia. Policjantka wracająca do radiowozu zauważyła w nim… kozę. Zwierzę było w trakcie demolowania akt. Kobieta próbowała odstraszyć kozę, popychała ją i powtarzała krótko: wychodź, idź już, wysiadaj. Niewzruszone zwierzę było jednak zajęte przeżuwaniem kolejnych stron policyjnych dokumentów. Policjantka mogłaby oskarżyć kozę o poplecznictwo, czyli zacieranie śladów. Skupiła się w pierwszej kolejności na wyciągnięciu jej siłą z auta. Absurdalna sytuacja trwała około dwie minuty. Na końcu koza powaliła jeszcze wyrywającą jej ostatnie kartki funkcjonariuszkę. Wszystko zakończyło się śmiechem rozbawionej sytuacją policjantki. Koza uniknęła odpowiedzialności.