Mam wrażenie, że w Prawie i Sprawiedliwości, i w partiach towarzyszących, czyli tym obozie Zjednoczonej Prawicy dochodzi do przesilenia.
Jak czytam Patryka Jakiego, który mówi o Jarosławie Gowinie, notabene premierze - wicepremierze polskiego rządu, że on stabilizuje układ.
Że on z komunistami się nie chce rozliczać. I obraża tam, ludzi w ogóle w jakiś sposób, Jaki - Gowin.
To mam wrażenie, że oni mają wojnę buldogów pod dywanem. Gryzą się o przyszłość, czyli o schedę po Kaczyńskim.
Wierzą i widzą, że jeszcze Prawo i Sprawiedliwość jest na fali, ale już szykują się na następstwo.
I Ziobro wypuścił swoje wilczki, a Gowin próbuje obudować swoją pozycję. To w takim razie, kto tu w tej walce będzie tym zwycięzcą czy też silniejszy. Ziobro, czy Gowin?
Najlepiej dla Polski jak jeden i drugi nie, bo Gowin pokazując swoją wieloraką twarz, przechodząc z Platformy do PiS-u.
Pokazał, że jest giętki jak na głosowaniach i miękki jak podczas siedzenia, kiedy nie cieszył się głosując.
A Ziobro - nie mam w sobie żadnej wątpliwości, że gdyby trzeba było, to swoich przeciwników politycznych zamykałby w więzieniu.
Ta trójka - Gowin, Ziobro i Kaczyński powinna odejść z polskiej polityki. Im szybciej przestaną rządzić, tym lepiej dla Polski.
No, ale na razie nie wydaje się, żeby odeszła ta trójka z polityki. O, nie wiem panie redaktorze.
Dlatego, że jeżeli wybory prezydenckie ułożą się tak, że nie wygra Andrzej Duda, a wygra kandydat opozycji.
Biedroń wierzy, że będzie tym kandydatem, to polska polityka diametralnie się zmieni.