Kiedy kilka lat temu powiedział, że daje sobie pięć sezonów na zdobycie tytułu IMŚ, wielu z niego się śmiało. On o mały włos nie spłatał figla w 2014 roku i sięgnął wówczas po srebrny medal IMŚ. Krzysztof Kasprzak nie porzucił marzeń o awansie do cyklu SGP. W sobotę na PGE Narodowym wystartuje z dziką kartą i może namieszać.