Trudne przede wszystkim przed Elżbietą i jej najbliższymi, ale myślę, że przede wszystkim przed królową, bo
to jest jej osobisty dramat. Bo
rzadko się zdarza, że małżeństwo przeżyje ze sobą ponad 70 lat, a
tak było w ich przypadku. A ona się w nim zakochała, kiedy miała 13 lat, czyli praktycznie całe życie kochała
tego mężczyznę, który ją wspierał jako królową,
jako matkę, żonę.
No i dzisiaj odszedł.
No i to jest, często się o tym mówi w taki sposób - to była służba, prawda? To nie jest tak, że to
po prostu było prywatne małżeństwo. No jak ktoś zostaje mężem kogoś, kto będzie najpewniej pełnił
honory królowej, no to się godzi podporządkować całe swoje życie, całą swoją prywatność tak naprawdę
służbie dla kraju.
Tak, chociaż z całą pewnością kiedy żenił się z Elżbietą, Filip nie zdawał sobie sprawy, że te
obowiązki monarsze spadną na nich tak szybko. Bo król Jerzy VI,
czyli jego teść, zmarł w wieku 56 lat. Elżbieta
miała niewiele, ile tam miała, 26 lat jak
została królową. On miał 30 lat, kiedy musiał zrezygnować ze swojej
świetnie zapowiadającej się kariery w marynarce, gdzie czuł się jak ryba w wodzie, do czego był naprawdę predestynowany.
I od tego czasu zawsze dwa kroki za żoną, co
dla takiego ambitnego
mężczyzny musiało być trudne. No bo cóż,
bo zabrano mu to, co najbardziej kochał w sensie zawodowym. On
z całą pewnością miał nadzieję, że mają więcej czasu. Również więcej czasu jako rodzina, jako
małżeństwo na to, żeby trochę pożyć w miarę normalnie. Ale
niestety tego czasu mieli bardzo mało i trzeba
było wziąć na siebie obowiązki, które wynikały
z tego, że Elżbieta została głową państwa. Nie tylko królową,
tak, z tymi wszystkimi wszystkimi ceremoniałami, o których chętnie mówimy, ale to po prostu jest
bycie głową państwa i kalendarz wypełniony na lata do przodu po brzegi.