- Nie zostałem zaproszony. Spodziewałem się, że KPRM będzie organizatorem uczestnictwa wszystkich byłych premierów. Czekałem na jakiś sygnał, a skoro go nie było, odniosłem wrażenie, że nie jestem koniecznym gościem - tłumaczył Leszek Miller w programie "Tłit". Zapewnił, że gdyby dostał zaproszenie, to pojawiłby się na pogrzebie Olszewskiego. - Tak jak wtedy, gdy żegnaliśmy Lecha Kaczyńskiego. Ówczesny premier Donald Tusk i jego kancelaria bardzo dobrze to wszystko zorganizowali - podkreślił Miller.