Więc tutaj razem z Ministerstwem zgadzamy się, że powinny być. Też Ministerstwo Zdrowia i GiS ma zupełnie inne dane - bardziej szczegółowe niż to, czym my dysponujemy, opierając się na doniesieniach medialnych.
Natomiast tutaj dajemy sobie kredyt zaufania i jeżeli faktycznie są powiaty, w których tych zachowań jest zdecydowanie więcej niż w całej Polsce - są to takie właśnie ogniska zapalne.
To uważam, że jak najbardziej - tam te obostrzenia powinny być bardziej restrykcyjne.
I te ograniczenia, których dzisiaj wysłuchaliśmy w konferencji prasowej, czyli w czerwonych gminach do 50 osób, a w pomarańczowych do 100 osób - wydają się po prostu zwyczajnie na świecie logiczne.
Pamiętajmy też o tym, że często goście na weselach to są goście z całego kraju.
To nie jest tak, że jak organizujemy wesele w Warszawie, to nasi goście są również w Warszawie. To są często goście z różnych regionów Polski.
Więc potencjalnie ten wirus też może się rozprzestrzeniać dalej, więc jakby wygaszajmy te ogniska i powodujmy w ten sposób, że faktycznie cała Polska będzie bardziej bezpieczna.
Jestem absolutnie za regionalizacją tych obostrzeń. Ale to za regionalizacją. A może zmiana limitów na poziomie jednak całego kraju? Może te 150 osób, to po prostu przesada?
No, bo jak zapewnić bezpieczeństwo w sytuacji, w której mamy naprawdę wielu gości - tak jak pani mówi z różnych części kraju, którzy spędzają ze sobą kilka godzin, wspólnie się bawią.
Nie wyobrażam sobie wesela bez przytulania, witania się, składania życzeń - no siłą rzeczy. A ja sobie absolutnie wyobrażam, bo takie wesela mają miejsce.
Tylko to jest kwestia właśnie uświadomienia. Co jest ważniejsze? Czy to, że w tej chwili 150 osób przytuli się z parą młodą, da jej buziaka?
Czy to, że jednak staniemy sobie w dystansie tych 1,5 metra czy 2 metrów i powiemy kochani wszystkiego dobrego.
Naprawdę to jest coś za coś. To są proste rzeczy, które można zrobić.