Dziesięć lat temu cztery studentki krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej: Natalia Kunowska, Ewelina Pająk, Justyna Skrzypaszek-Zegiel i Angelika Druzgała pojechały na wymianę do Petersburga. Kobiety napisały list, wsadziły go do butelki i wrzuciły do Zatoki Fińskiej. W wiadomości poprosiły ewentualnego znalazcę o kontakt (załączyły numer telefonu jednej z nich), oraz 10 rubli, licząc, że pieniądze przyciągną uwagę. Po dekadzie list został odnaleziony przez rosyjskiego ekologa Maksima Żołudiewa. - Przyznam, że czasami zdarzało mi się myśleć, co się stało z ową butelką. Jakież było moje zdziwienie, gdy dziś dostałam wiadomość od pana Maksima - napisała na Facebooku Natalia Kunowska, studentka, której numer telefonu znalazł się w liście. - Przeprosiłam za zaśmiecanie zatoki, ale na szczęście nie pogniewał się. Chyba dla każdego byłoby to miłe zaskoczenie, że śmieć nie jest zwykłym śmieciem - dodała kobieta. Ta historia, niczym z filmu, podbija internet, a dawne...
rozwiń