I po co ta cała saga? Co jest tajemnicą w tych listach?
To, że wtedy kiedy te podpisy były składane, osoby podpisujące się pod tymi listami były w świadomości i taki był stan, który zresztą moim zdaniem w ogóle nie funkcjonuje, że nie są to listy publiczne.
Tak samo jak na przykład osoby, które popierają rejestrację listy Prawa i Sprawiedliwości, czy Platformy Obywatelskiej, czy kandydata na prezydenta.
Podpisując się, może nie życzą sobie, żeby być publicznie na przykład napiętnowani, jako ci straszni, popierający taką czy inną opcję. Środowisko sędziowskie wiemy, jak działa.
I to co dzisiaj zrobiła Gazeta Wyborcza, ewidentnie sprawia wrażenie takiego zaszczuwania tych sędziów, którzy zgodnie z prawem zgodnie z przepisami poparli kandydatów.
Do czego mieli pełne prawo. A ja powiem odwrotnie... Ale kancelaria Sejmu nie chce realizować wyroku naczelnego Sądu Administracyjnego.
A ja powiem odwrotnie. Dlaczego? Wskazuje nam tam pewną kolizję prawną i nie chce realizując wyroku w jednej sprawie, jednocześnie naruszać innego przepisu ustawy.
I tyle, no. Czyli będziecie trzymać się tego, że listy są niejawne i ich nie pokażecie? To jest pytanie do kancelarii Sejmu.
Szczerze mówiąc, jakoś szczególnie się tą sprawą nie zajmuję. Ale umówmy się, jeżeli będzie decyzja polityczna, to kancelaria Sejmu zdecyduje się.
Tutaj marszałek Sejmu zasugeruje: rozwiążmy ten problem.
Cóż mogę powiedzieć. To teza, którą stawia pan redaktor.
Dobrze, pan poseł nie chce się odnieść.