to ogłosił wczoraj minister zdrowia Adam Niedzielski. Jedyne zielone światło to dla uczniów szkół klas 1-3, oni pójdą od
poniedziałku, ale biznes zamknięty. I pana pierwsze odczucia, jak pan słyszał ogłoszenie ministra zdrowia?
Nie
byłem zaskoczony, dlatego że już byliśmy
wstępnie informowani, a
jak mówię "myśmy", to znaczy Związek Pracodawców Horeca na
rozmowach z panią wiceminister Siemianuk, że
raczej przed marcem czy nawet przed końcem marca odmrożenia wielkiego
nie będzie.
Czyli
już dostaliście informację, że nie tylko w styczniu, ale w lutym i w marcu się nie otworzycie?
Znaczy to nie było - raczej, to było na zasadzie, że raczej nie ma na co liczyć. To
nie było stwierdzenie takie, tylko
że "raczej nie oczekujcie".
No i jak na to zareagowaliście, jak przyszła taka informacja? To są trzy miesiące bez biznesu.
Dlaczego 3?
To jest od 24 października, więc to jest 4-5 miesięcy.
Łącznie pół roku.
Przyzwyczajamy się od 10
miesięcy, czyli od marca, w zasadzie nie mamy normalnej
działalności, z czego już 5 miesięcy jest w
zamknięciu. Znaczy
nie wolno nam przyjmować gości w lokalach, nasze
obroty spadły 65-70%, więc
mamy tylko ułamek tego, co było i zostajemy z
prawie wszystkimi kosztami.
Panie
prezesie, to zaraz o tych kosztach i ewentualnych przychodach porozmawiamy. Ale jeszcze o tych spotkaniach. Bo te spotkania, jak się spojrzy przynajmniej na media
społecznościowe Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii, no to spotkanie za spotkaniem, każda branża ma spotkanie. Tylko
jak rozumiem, nic z tych spotkań nie wynika.
Dokładnie. No to jest, spotkania myśmy mieli już
trzy. Jedno
z panem Gowinem i dwa razy z panią Siemianuk. My
możemy się wypłakać tam i wyżalić, reprezentant
Ministerstwa przyjmuje to i potem nie
ma żadnego odzwierciedlenia w różnych tarczach finansowych tego, co żeśmy mówili. Czyli
to nie są jakieś konsultacje, tylko to jest takie
wysłuchiwanie tego,
co my mamy do powiedzenia, czyli ludzie, którzy praktycznie działają.
No i potem to jest zupełnie inne, a
potem Ministerstwo i tak robi, co chce.
No ale panie prezesie, jak pan słyszy na spotkaniu, że no w styczniu nie ma szans, w lutym
nie ma szans, w marcu zobaczymy. Może tak, może nie. To jak rozumiem, po pięciu minutach to spotkanie już
nie ma większego sensu.
No ma w tym sensie, że jak gdyby jest to, co się dzieje na całym świecie, czyli
jakaś realna pomoc dla tych branż, które nie mogą działać.
To niestety w Polsce nie działa, tak jak w krajach Europy
czy całego świata, czyli ta pomoc. Znaczy, my
rozumiemy, że jest pandemia i że jest niebezpieczeństwo i że zdrowie jest
ważniejsze, jak gdyby nie. No ale sytuacja jest taka, że to my mamy płacić za to, za
ten priorytet dla zdrowia, czyli branże, które nie mogą działać.