programy
kategorie

Marcin Jędrychowski o sytuacji w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie

Dr Marcin Jędrychowski był gościem programu Newsroom WP. Dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie opowiedział o sytuacji w krakowskiej placówce podczas trzeciej fali epidemii koronawirusa i przyznał, że jej przebieg jest znacznie groszy niż ten obserwowany jesienią ubiegłego roku. \- Mamy do czynienia z niecodzienną sytuacją. Oczywiście szpitalne oddziały ratunkowe od zawsze były miejscem, gdzie dużo się działo i pracowało się pod wpływem dużego stresu, lekarze i personel byli zmuszeni do podejmowania bardzo radykalnych i drastycznych decyzji, natomiast od pewnego czasu skomplikowana sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała. Wszystkie szpitalne odziały ratunkowe, musiały przejść w podwójny tryb pracy. Musiały się nauczyć przyjmować pacjentów covidowych, a z drugiej, przyjmować pacjentów niecovidowych. A zorganizowanie tego, żeby lekarze czuli się bezpieczni, pielęgniarki bezpieczne i pacjenci, graniczy wręcz z cudem - opisuje sytuację w Krakowie dr...

rozwiń
Tranksrypcja:To powiedzmy może, dokończymy tą opowieść w szpitalnych oddz...
rozwiń
sytuacja jak nigdy w zasadzie, jak nigdy?
Tak, mamy do czynienia z tak naprawdę niecodzienną sytuacją. Oczywiście Szpitalne Oddziały Ratunkowe zawsze
były miejscem, gdzie dużo się działo i zawsze pracowało się pod wpływem dużego stresu, czy
lekarze byli i cały personel był zmuszony do podejmowania bardzo radykalnych i czasami drastycznych decyzji.
Natomiast od pewnego czasu mamy bardzo - ta skomplikowana sytuacja jeszcze
bardziej się skomplikowała. Bo wszystkie Szpitalne Oddziały Ratunkowe musiały przejść w tryb pracy podwójny. Z jednej strony
musiały się nauczyć przyjmować pacjentów covidowych, a z drugiej, tak jak to było do tej pory, przyjmować pacjentów nie covidowych.
I często gęsto, proszę mi wierzyć, że zorganizowanie tego - a zorganizowanie tego w sposób bezpieczny, żeby lekarze czuli się
bezpiecznie, żeby pielęgniarki czuły się bezpieczne, żeby pacjenci przyjeżdżający na SOR czuli się bezpieczni -
graniczy wręcz z cudem. Stąd też na przykład, jeżeli chodzi o Szpital Uniwersytecki, w momencie rozpoczęcia
trzeciej fali, w momencie istotnego nasilenia przyjazdu pacjentów covidowych do szpitala,
udało się dzięki tutaj wsparciu pana wojewody przeforsować decyzję, że jeżeli my mamy w przeciągu najbliższego
tygodnia rozwinąć łóżka szpitalne do prawie czterystu łóżek covidowych, przy
jednoczesnym zachowaniu części funkcji medycznych, które realizuje szpital, tych najważniejszych, tych, które
są unikalne w województwie małopolskim, no została jednak podjęta decyzja o częściowym ograniczeniu przyjęć, jeżeli
chodzi o SOR. Czyli w chwili obecnej Szpital Uniwersytecki, który za chwilę będzie miał ponad 400 łóżek covidowych, ograniczył
swoje przyjęcia do pacjentów covidowych we wszystkich stanach, włącznie z tymi pacjentami wysokospecjalistycznymi, oraz
do przyjmowania tych najcięższych przypadków, jeżeli chodzi o województwo małopolskie, czyli kwestie udarów, obrażeń
wielonarządowych, ostrych stanów wieńcowych. A więc pacjentów, dla których wielokrotnie jedynym
ratunkiem jest właśnie przyjechanie do Szpitala Uniwersyteckiego. No tak, panie doktorze, przecież
zawały się nie skończyły, prawda. To nie jest tak, że zaczęła się pandemia, a nagle ludzie przestali mieć zawały. No niestety
serce też choruje, niezależnie od COVID-u, a nawet bardziej, często to idzie w parze.
Dokładnie tak. Ja powiem więcej, że nie dość, że się nic nie skończyło, to tak naprawdę
jest jeszcze gorzej niż było przy drugiej fali. Bo pamiętajmy, przy drugiej fali mieliśmy do czynienia z taką niecodzienną
sytuacją - lęk przed COVID-em, pacjenci decydowali się, nawet mimo tego że mieli pewnego rodzaju dolegliwości, pozostać w domach,
a co za tym idzie sytuacja, w której startowaliśmy do walki z trzecią falą, była zupełnie inna. Szpitale,
większość szpitali działających na terenie kraju, no nie chcę powiedzieć, że świeciła pustkami, ale
na pewno nie była obłożona w 100%. Natomiast przez ostatnie kilkanaście tygodni my naprawdę przyjmowaliśmy
ogromne ilości pacjentów, którzy przeczekali okres COVID-u w domu, którzy
ze swoimi dolegliwościami niecovidowymi często przekroczyli tą magiczną barierę
zdrowego rozsądku i trafiali w naprawdę ciężkich stanach do szpitali. I efekt był
taki, że o ile jakiś czas temu w województwie małopolskim było zajętych 6 tysięcy łóżek, to na tuż przed wybuchem
trzeciej fali, dosłownie na tydzień, dwa tygodnie, tych łóżek było zajętych 9 tysięcy. A więc w ogóle nieporównywalne
liczby. Co to spowodowało? No spowodowało to, że w pierwszych dniach trzeciej fali był olbrzymi, i do tej pory jest,
bardzo duży problem z dostępnością łóżek covidowych. My oczywiście te łóżka staramy się odtwarzać sukcesywnie,
każdego dnia próbujemy szukać rozwiązań, gdzie można jeszcze utworzyć nowy oddział.
No i tak jak się dzieje w Szpitalu Uniwersyteckim - co dwa, trzy dni otwieramy kolejny oddział covidowy, bo
niestety znowu zaczęła obowiązywać zasada mówiąca o tym, że w pierwszej kolejności ratujemy osobę w
tym najgorszym stanie, te osoby, u których stan zdrowia stanowi
realne zagrożenie ich nawet życia i tak jest przypadku COVID-u, niestety. Czyli wraca
ta zasada, że musicie wybierać komu ratować życie. Bo
wszystkimi nie pomożecie.
W jakiś sposób na pewno tak. Wraca zasada, że ten pacjent, który już
nie może czekać, niestety musi być tu i teraz zaopatrzony. Pacjent, który z jakiegoś powodu może
być odesłany do domu i może być odroczony na jakiś czas, tak niestety wraca. Zaopatrujemy go w trybie bieżącym. Chociaż
to też, panie redaktorze, nie jest możliwe i ostatnie dni pokazują, że z jednej strony są
przyjęcia covidowe i to jest ich bardzo dużo, bo na przykład ubiegła doba w Szpitalu Uniwersyteckim to
było prawie 40 przyjęć covidowych, ale jednocześnie 10 przyjęć niecovidowych. Dalej przyjęliśmy tych pacjentów.
1 reakcja
1
0
0
Podziel się
Komentarze (0)

Programy Wirtualnej Polski

KOMENTARZE
(0)