silniejszą stroną, to ona jakby, nie wiem, ratowała, zabezpieczała tyły,
jakoś ratowała sytuację, ona była tą mocniejszą stroną takiego duetu i wychodziła
bardziej obronną ręką, być może coś podpowiadała swojemu partnerowi, zupełnie inaczej niż stereotypy nam podpowiadają?
Tak, przypomniała mi się jedna taka historia. To był jeden z ostatnich moich wywiadów. A dzielnicową, spotkanie z dzielnicową, która
powiedziała mi, że właśnie przez całą swoją dwunastoletnią karierę nie miała sytuacji, kiedy sięgnęła
po broń, bo w policji to jest w ogóle ostateczność zupełna. Ale właśnie miała dokładnie
2 tygodnie przed naszą rozmową taką sytuację. Weszli do mieszkania, gdzie była przemoc
domowa, tam bardzo naćpany mąż znęcał się nad swoją żoną, ta żona była już w stanie podobno bardzo ciężkim.
No i jakby właśnie, tak jak mówię, że kobieta częściej do tej ofiary jakby podchodzi i ją jakoś tam uspakaja
i czeka na przyjazd karetki, a jej partner i wojskowy, który jeszcze wtedy w ramach wsparcia covidowego
razem z nimi, do tego mężczyzny, żeby go jakoś obezwładnić. I w tym momencie ten
mężczyzna, ponieważ to było gdzieś na wsi, wybiegł na zewnątrz, chwycił z gnojówki grabie
czy widły, przepraszam, widły i zaczął z tymi widłami po prostu biegać i za tym policjantem, i za tym wojskowym.
I już jakby to było ewidentne zagrożenie życia, bo on prawie że podobno ich tam już tymi widłami dźgał.
I w tym momencie ta policjantka rzeczywiście sięgnęła po broń i bardzo mocno krzyknęła do tego
mężczyzny. Co więcej wykorzystała to, że jako młoda policjantka wiele lat wcześniej jeździła
do szkół, opowiadając o tym, jak fajnym zawodem jest policja i tak dalej, robiąc takie promocje zawodu.
I pamiętała tego chłopaka. Jakby weszła w taki ton nauczycielski trochę, że przecież ja cię znam, że uspokój
się i on rzeczywiście jakby wybity z tego szału narkotykowego te grabie rzucił.
I śmieje się dlatego, co było dla mnie najbardziej zaskakujące, ja mówię do niej, że musiałaś być strasznie tą sytuacją
poruszona i zdenerwowana. A ona mówi "no co ty, ja się w ogóle nie mogę denerwować, ja jestem w szóstym miesiącu ciąży".
I rzeczywiście ja dopiero wtedy zauważyłam, że ona naprawdę ma brzuch i że ona jest w ciąży, a mimo to dalej jest na służbie.
I chyba to dlatego, i ona też mówiła, że dlatego, że ona po prostu strasznie tę służbę kocha. I mimo takich sytuacji
bardzo trudno jej jest przejść na urlop i siedzieć w domu.