Tysiące zabieganych pracowników, szklane biurowce i samochody zaparkowane w błocie, na trawnikach, przystankach ? gdzie tylko się da. Warszawski Mordor, choć przeklinany przez osoby zmuszone tam pracować, od dwóch dziesięcioleci rozwija się w imponującym tempie i nic nie wskazuje na to, by miał zamiar zwolnić.