W kilku komentarzach wyczytałem, że współwinne są dziewczyny, bo nie zatrzymały się widząc szybko jadące auto i to one weszły na jezdnię, a jezdnia jest dla samochodów przeznaczona. Niestety nie mogę się z tym zgodzić. Droga jest owszem nasza, kierowców i pieszy na drodze jest intruzem, jeśli wtargnie-ginie. Ale przejście jest dla pieszych, tak się nazywa, bo na przejściu to my, kierowcy jesteśmy intruzami, pieszy jest "u siebie". Owszem jest grupa kierowców wykorzystujących masę i siłę jaką daje im rozpędzone auto i wymuszają pierwszeństwo przed pieszymi. Podobnie jak istnieje grupa osób wymuszająca siłą określone zachowania na żonach, dzieciach, czy innych osobach słabszych od nich. Mieszkam w Niemczech od kilkunastu lat i tutaj nawet na kursach uczą, że droga faktycznie jest moja. Pieszy się zagapi, wlezie, trudno. Płaci. Zdrowiem, życiem no i oczywiście za moje szkody. Pieszy, albo jego rodzina jeśli pieszy zginie. Jeśli ja wjadę na przejście, przypominam dla pieszych, bo się zagapię, celowo, przypadkiem -płacę. Bo wjechałem na obszar, który do mnie nie należy, on jak nazwa wskazuje, należy do pieszych.
Zakładam że kierowca dostawczaka nie kupił prawa jazdy na bazarku, jest człowiekiem w pełni władz umysłowych, wiedział że przed przejściem dla pieszych powinien zachować ostrożność, a jeśli przed przejściem stało już inne auto, szczególną ostrożność. Wszystko jedno z jakiego powodu wjechał na przejście, mimo że przed przejściem stało już inne auto. To na nim spoczywa wyłączna odpowiedzialność. To proste.