To zupełnie wymaga wyjaśnień według mnie. Po pierwsze nie otwierają się na Ukraińców, tylko otwierają się na w ogóle cudzoziemców spoza Unii Europejskiej - to jest punkt pierwszy, istotny.
To z naszego punktu widzenia istotne jest to, że u nas jest w zdecydowanej większości cudzoziemców w Polsce to Ukraińcy.
Stąd nasza obawa, że... Że wyjadą. Tak, dokładnie. A Niemcy bardziej myślą o kim w takim razie?
Myślą o specjalistach. I to trzeba bardzo wyraźnie podkreślić. Nie myślą o nacji, o obywatelstwie pracowników. Myślą o tym, że dzisiaj potrzebują pracowników wykwalifikowanych.
I otwarcie się na pracowników zza granicy, dotyczy tylko i wyłącznie pracowników wykwalifikowanych. Przez to rozumiemy osoby z wyższym wykształceniem lub z wykształceniem zawodowym.
I znające język niemiecki. W zależności od tego, o jaką wizę ubiegałby się taki pracownik od A2 do B2 znajomość języka jest wymagana.
W związku z tym, jako pracodawcy na ten moment nie obawiamy się, żeby bardzo znacząco wpłynęła ta sytuacja na polski rynek pracy. I na jakiś masowy odpływ Ukraińców.
Ale z drugiej strony sami zainteresowani, czyli ukraińscy pracownicy w Polsce, często sugerują w różnych badaniach, że chcieliby wyjechać.
Tak, to badanie... Że gdzieś tam planują w jakiejś perspektywie wyjazdy. Z badań, które sprawdzałem, od 15% do 60-70% ankietowanych deklarowało, że chętnie by wyjechało.
Ale też trzeba doczytać, że z niektórych tych badań wynika, że tylko około 2% badanych spełnia wymogi do wyjazdu.
Czyli to podejrzewam, głównie znajomość języka jest tutaj tą barierą nie do przeskoczenia. Zdecydowanie tak.
Ale też proszę pamiętać o tym, że duża część Ukraińców pracujących w Polsce - znowu wracamy do Ukraińców, ale w ogóle cudzoziemców pracuje w zawodach nie wymagających wysokich kwalifikacji.
W związku z tym co do nich, nie obawiamy się, żeby od wczoraj - no bo wczoraj weszła w życie ta niemiecka ustawa.
Zresztą sama ustawa nazywa się ustawą o imigracji pracowników wykwalifikowanych. I o tym trzeba pamiętać.