- Jeśli pamiętasz festiwal Woodstock, to znaczy, że na nim nie byłeś - podkreśla 'Dziadek Woodstock', sędziwy hipis, który wraz z równie niecodzienną żoną utknął na lotnisku w Salt Lake City. Powodem nieplanowanej przerwy w podróży na doroczny zlot dzieci-kwiatów, był brak dowodu osobistego 'Babci Woodstock', która położyła go gdzieś 10 lat temu i do dziś nie potrafi sobie przypomnieć, gdzie.