Nawet 20 tys. ton oleju napędowego - tyle mogło dostać się do trzech lokalnych rzek i Morza Karskiego. W Norylsku, jednym z najbardziej wysuniętych miast na północy Rosji, doszło do awarii elektrociepłowni nr 3. Przejeżdżające przez kałużę auto nagle stanęło w ogniu. Dopiero wtedy pracownicy fabryki dowiedzieli się o skażeniu. Skala zanieczyszczenia może być ogromna. Na obszarze Kraju Krasnojarskiego wprowadzono stan nadzwyczajny. Sprawą zajęły się służby i prokuratura. Właściciel elektrowni poinformował, że szybko udało się zebrać 100 ton oleju. Sam koncern działa bez zmian. Olej napędowy jest bardziej toksyczny od ropy. Straty dla przyrody i samej elektrowni mogą być gigantyczne. Już w 2016 r. w Norylsku doszło do innej katastrofy ekologicznej. Świat obiegły wtedy zdjęcia czerwonej rzeki.