Które właśnie są na stacji benzynowej, w sklepie. Tak. Ja myślę, że tak.
Że z jednej strony takie, które nie są do końca widoczne - to jest trochę chyba tak, jak z podatkiem cukrowym.
Nie chcę używać nazw konkretnych produktów, ale oczywiście mam na myśli przede wszystkim wyroby dwóch amerykańskich koncernów.
Czy one kosztują parę groszy? Tak na marginesie tak do końca nie wiem, czy one są podjęte tym podatkiem, czy nie.
Bo pamięta pan, było tutaj takie zamieszanie dotyczące tego, że mają być zwolnione z płacenia podatku cukrowego i tak do końca ta sprawa nie została wyjaśniona, ale wszystko jedno.
Jeśli to będzie kilka groszy w jedną czy w drugą stronę za puszkę jakiegoś napoju, to przecież dzisiaj zróżnicowanie cen jest tak duże w różnych sklepach - może dochodzić nawet do 30%, że pytanie, czy w ogóle przeciętny Kowalski to zobaczy?
I tak. Myślę, że taki jest pomysł - albo w taki sposób to róbmy, żeby to nie było tak na pierwszy rzut oka takie widoczne.
Albo w szczególności nie koncentrujmy się na tych grupach, które potencjalnie są naszymi wyborcami, albo na koniec sięgnijmy do ich kieszeni.
Ja się tylko obawiam, że tych podatków - bo zauważył pan, jest taka trochę retoryka.
Jak nie będziesz pił napojów wysoko słodzonych, a przecież one są niezdrowe, to ciebie ten podatek nie obejmie.
Mnie się wydaje, że tego różnego rodzaju opłat będzie tak dużo, że prędzej czy później każdy z nas gdzieś tam ten swój grosik dołoży do tego, żeby w budżecie znalazło się więcej pieniędzy.