Ale z drugiej strony jeden z polityków Porozumienia powiedział, że podczas tego posiedzenia Sejmu albo w tym tygodniu może wrócić na agendę kwestia tak zwanej wtórnej subwencji budżetowej.
Chodzi o to, żeby Prawo i Sprawiedliwość mogło się podzielić pieniędzmi z subwencji partyjnej, subwencji budżetowej z koalicjantami, czyli z Porozumieniem i Solidarną Polską właśnie.
Ale to również dotyczyłoby innych ugrupowań. No, Platforma Obywatelska chyba również byłaby zobligowana, żeby podzielić się subwencją budżetową ze swoimi koalicjantami.
To samo dotyczy Lewicy. Czy pan zainteresował się tym tematem? I co pan myśli o takiej wtórnej subwencji budżetowej?
Czy faktycznie taki projekt powinien być przeforsowany?
Muszę powiedzieć, że ostatnią sprawą, którą się interesuję, są pieniądze partyjne. Może to źle. Dla mnie najważniejszy jest stan gospodarki państwa, stan finansów.
I wszystko to co jest związane z pandemią i jej skutkami. Natomiast o pieniądzach partyjnych wolałbym nie rozmawiać, bo moja orientacja w tej materii jest niezwykle skromna.
Czyli kwestia podwyżek dla polityków również pana zdaniem nie wróci albo nie powinna wrócić w najbliższym czasie?
Powiem dwie rzeczy o podwyżkach, bo to jest chyba najistotniejszy, cały czas gorący temat.
Otóż po pierwsze, samorządowcy, ministrowie, wiceministrowie, politycy, to jest chyba jedyna grupa, która w ciągu ostatnich 20 lat straciła finansowo.
Natomiast próba dania sobie poważnych podwyżek, a nie powrotu do tego co było przed tą decyzją pod publikę trochę Jarosława Kaczyńskiego, było niestosowne.
Ja liczę na to, że my nie popełnimy już takiego błędu, że z PiS-em dogadujemy się tak sprawnie w sprawie podwyżek.
A od czasu do czasu nie potrafimy współpracować wtedy kiedy ta rzecz jest najwyższej wagi. Przepraszam, mnie ucieszyła współpraca w sprawie Białorusi.
To bardzo dobra decyzja. Liczę na współpracę by pozyskać szczepionki dla obywateli.
Natomiast nie podzielam takiego poglądu, w którym porozumienie w sprawie podwyżek jest wartością. Nie jest wartością.