programy
kategorie

Pierwszy dzień otwarcia galerii i już kolejki. Będzie potrzebny krok w tył?

- Już docierają do mnie informacje, że przed niektórymi sklepami ustawiły się kolejki w galeriach i one mogą stanowić zagrożenie. Nie chcielibyśmy, żeby pod wpływem zwiększonego zainteresowania doszło do wzrostu zachorowań - powiedział prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych. Jak dodał, ma nadzieję, że to efekt pierwszego dnia po otwarciu galerii. Prof. Flisiak zaznaczył, że to nie galerie są głównymi odpowiedzialnymi za szerzenie zakażeń, więc liczy, że nie w stronę zamykania ich poszedłby rząd. - Ruch jest w tym kierunku, żeby robić niewielkie luzowania. To odbywa się na zasadzie eksperymentu: odpuszczamy pewną dziedzinę i obserwujemy, co się dzieje. Te delikatne kroki są spowodowane lękiem, wynika on z sytuacji wokół - tłumaczył prof. Flisiak. Zaznaczył przy tym, że Polska jest jednym z nielicznych krajów, który cokolwiek luzuje. Jak dodał, według niego hotele przy pewnych obostrzeniach mogłyby być otwarte,...

rozwiń
Tranksrypcja:Panie profesorze, w kontekście obostrzeń premier Mateusz Mor...
rozwiń
spadek liczby zajętych łóżek, spadek liczby zajętych respiratorów. To jest dobry sygnał i oby ten trend był kontynuowany.
To już w tym tygodniu będziemy chcieli przedstawić kolejne reguły, które będą obowiązywać w najbliższym czasie, tak żeby w delikatny, chirurgiczny
sposób, ale jednocześnie krok po kroku, otwierać gospodarkę na, mam nadzieję, nadchodzący lepszy czas". To co zostanie
otwarte w najbliższym czasie, panie profesorze? Które obostrzenia zostaną zdjęte? Tego
nie wiem, o to się trzeba pytać pana premiera. Mogę
tylko powiedzieć, że Polska jest chyba jedynym krajem, a na pewno nielicznym z krajów europejskich, który
w ogóle cokolwiek luzuje. Owszem, możemy powiedzieć, że to są
symboliczne luzowania, aczkolwiek to, że od dzisiaj galerie handlowe są uruchomione -
ja mówiłem już, że wcześniej można było to zrobić, bo w zasadzie po co było zamykać, skoro widać było, że
otwarcie przed świętami nie spowodowało żadnych gwałtownych ruchów. Ja się obawiam tego, co się stało teraz, bo
już docierają do mnie informacje, że ustawiły się kolejki przed niektórymi sklepami w
galeriach i one mogą stwarzać zagrożenie, ale tutaj liczę na rozsądek właścicieli czy managerów,
dyrekcji tych placówek, żeby zorganizować ruch w obrębie tych placówek. Bo nie
chcielibyśmy, żeby w tej chwili pod wpływem tego zwiększonego zapotrzebowania, nagle nastąpił wzrost zachorowań.
Pamiętajmy,
że to, że dzieci poszły z młodszych klas do
szkoły, my efekt tego, oby nie, możemy zaobserwować dopiero w nadchodzącym
tygodniu, jeszcze kolejnym, czyli w tych trzech tygodniach po
uruchomieniu szkół. I trzeba bardzo uważanie obserwować sytuację. W
tej chwili wygląda na to, że liczba zachorowań się ustabilizowała, ale to jest cały
czas wysoki poziom. Cały czas, panie profesorze, cały czas to jest ta walka z epidemią, wspomniał pan o tych obrazkach, o których pan słyszał, że
kolejki ustawiają się przed galeriami handlowymi. No jeżeli tych kolejek będzie dużo, jeżeli ludzie będą się tłoczyć i,
odpukać, będzie dochodzić do zakażeń, to myśli pan, że rząd zdecyduje się znowu na krok w tył i ponowne
zamknięcie tych galerii po krótkim czasie?
Ja cały czas uważam, że galerie nie są najważniejszym miejscem szerzenia się zakażeń. Przy spełnianiu
naprawdę podstawowych - ja mam nadzieję, że to
jest taki efekt pierwszego dnia po uruchomieniu, no zapewne też potrzeby narosły
w międzyczasie, no bo pojawiła się nagle ostra zima, której wiele osób się nie spodziewało,
więc zamierza kupić odpowiednie ubrania, buty. Myślę, że to
jest powodem, mam nadzieję. Natomiast liczyłbym na to, że nie w tym kierunku, nie w zamykanie galerii pójdzie
rząd w dalszej kolejności. A w jakim kierunku pójdzie rząd pana
zdaniem, panie profesorze?
Ja myślę, że cały czas ruch jest w tym kierunku, żeby robić stopniowe,
niewielkie luzowania. To odbywa się też na zasadzie eksperymentu trochę. Odpuszczamy
pewną dziedzinę i obserwujemy, co się dzieje. Jeżeli nic się nie dzieje, no to możemy
zrobić krok dalej. Zwracam jeszcze raz uwagę - te delikatne
kroki są też spowodowane lękiem przed tym, co się dzieje wokół Polski. Nikt z
naszych sąsiadów nie luzuje. Nie no powstaje pytanie, dlaczego tam cały czas nie ma takich
wyraźnych spadków zachorowań, one się zaczęły w tej chwili, a u nas już to się stało. Zaczynamy obserwować
też zmniejszanie się stopniowe liczby zgonów. Oczywiście trudno mówić już o sukcesie, ale
trend pojawił się. Więc ten lęk w luzowaniu wynika też z obserwowania
sytuacji wokół.
Panie profesorze, ale rząd luzując kolejne obostrzenia, stwarza w obywatelach takie wrażenie, że okej,
jest bezpiecznie i możemy otwierać kolejne miejsca. A pytanie co dalej z restauracjami czy też hotelami, słyszeliśmy,
że przedstawiciele branży gastronomicznej chcą składać pozew zbiorowy przeciwko Skarbowi Państwa. Co by pan rekomendował, kiedy te
restauracje czy też hotele czy też z siłownie powinny zostać otwarte? Czy już po 14 lutego? Pani
redaktor, ja jestem lekarzem. Ja widzę to, co się dzieje u mnie w klinice; patrzę,
czy wzrasta liczba osób starszych wśród tych, którzy trafiają na oddział; patrzę, czy wzrasta
liczba zgonów; obserwuję też statystyki, żeby porównać to, co widzę na własne
oczy w klinice, z tym co mówią statystyki globalne, ogólnopolskie. Odnoszę
wrażenie, że zwykle to co się dzieje na oddziale w klinice u mnie czy w innych klinikach
dopiero z pewnym opóźnieniem pojawia się w statystykach. Proszę mnie nie pytać o decyzję
o otwarciu hoteli. Według mnie hotele w pewnych obostrzenia mogłyby
być już otwarte, z założeniem, że będą przestrzegane, a
hotelarze udowodnili w sezonie letnim, że są w stanie zapanować nad tym, więc myślę,
że to by się stało już, gdyby nie ta sytuacja wokół Polski.
Tak jak już mówiłem, hamowanie działań jest też efektem lęku przed tym, co się dzieje wokół.
0
0
0
Podziel się
Komentarze (0)

Programy Wirtualnej Polski

KOMENTARZE
(0)