programy
kategorie

Podhale boi się najazdu turystów. Ważny apel przedsiębiorców

- To co wydarzyło się zaraz po ogłoszeniu przez rząd zdjęcia lockdownu z hoteli, bardzo nas zaskoczyło - przyznała w programie „Money. To się liczy” Agata Wojtowicz, prezes Tatrzańskiej Izby Gospodarczej. – Niektórzy właściciele hoteli mówią nam, że w ciągu godziny odnotowali kilkanaście tysięcy prób połączenia. Na portalach noclegowych zaraz po konferencji premiera turyści zarezerwowali ponad 20 tysięcy miejsc. Istne szaleństwo! To nas bardzo cieszy, bo znów możemy pracować i zarabiać, ale jednocześnie jesteśmy pełni obaw, bo w weekend będzie najazd. Rozumiemy turystów, którzy są zmęczeni siedzeniem w domu i chcą oderwać się od tego wszystkiego choć na kilka dni, ale boimy się, czy przy takiej liczbie ludzi, kumulacji turystów w weekend, będziemy w stanie utrzymać dyscyplinę i przestrzeganie zaleceń. Ludzie, którzy wyjeżdżają ze swojego miejsca zamieszkania i przyjeżdżają do nas, często zapominają, że u nas też jest epidemia. Dlatego mam ważny apel. Bądźmy...

rozwiń
Tranksrypcja:Od jutra otwarte: baseny, kina - chociaż teoretycznie, bo wi...
rozwiń
zamknięta, to co dla państwa najważniejsze - stoki narciarskie i hotele, chociaż te ostatnie tylko mogą mieć połowę obłożenia.
No to chyba radosny dzień dla państwa i pierwsze pytanie brzmi, czy są jeszcze miejsca noclegowe na Podhalu?
No właśnie, chyba to wszystko nas mocno zaskakuje. Z jednej strony bardzo się cieszymy,
bo możemy pracować, możemy otwierać firmy; z drugiej strony jesteśmy pełni obaw. Ostatnie
rezerwacje z ostatniego tygodnia, dotyczących pobytu właśnie teraz w tym tygodniu, pokazały,
że zainteresowanie jest ogromne.
I
tu
nasze wielkie obawy. Ile telefonów w takim razie odbierają hotelarze? To są dziesiątki, setki dziennie?
Niektórzy twierdzą, że w ciągu godziny nawet naście tysięcy połączeń mieli w swoich hotelach. W ciągu
godziny kilkanaście tysięcy połączeń? To jest możliwe w ogóle? Naście tysięcy połączeń w ciągu
godziny. Widzimy także po rezerwacjach na dostępnych portalach bookingowych,
okazuje się, że w ciągu poprzedniego weekendu zaraz po ogłoszeniu i po konferencji prasowej
pana wicepremiera do niedzieli sprzedało
się około ponad dwadzieścia parę tysięcy miejsc noclegowych na Podhalu. Czyli
w takim razie nie boicie się tłumów?
No właśnie. Mamy wielkie obawy, że z jednej
strony rozumiemy tych turystów, bo sami też jesteśmy w tej samej sytuacji, mamy
już dosyć tego siedzenia, jesteśmy zmęczeni tą epidemią, chcielibyśmy w jakikolwiek sposób oderwać się od
rzeczywistości. Cieszymy
się bardzo, że możemy wreszcie otworzyć swojej firmy, że możemy pracować, że możemy cokolwiek zarabiać.
A po drugiej stronie stoją także ogromne obawy. I tu z naszej strony też ogromny apel
o
dyscyplinę wśród turystów. Bo mamy takie wrażenie, że często wyjeżdżając ze swoich miejscowości, zapominają
o tym, że u nas także jest pandemia. Zapominają o tym, że trzeba
jednak w tym reżimie z maskami, z dystansem, że trzeba jednak zachować
wiele różnych aspektów bezpieczeństwa, aby móc wrócić zdrowym z
tego miejsca, aby móc także dać nam szansę w kolejne dni, kolejne weekendy funkcjonowania.
To może w takim razie przydałby się taki apel:zostańcie w domu przynajmniej w ten weekend, rozłóżcie to na kilka
następnych dni, może tygodni. Chociaż premier Morawiecki mówi, że to na razie na dwa tygodnie próby.
No właśnie. Jest to po pierwsze próba i zdajemy sobie z tego sprawę i chcielibyśmy, żeby nasi goście, którzy będą jechali na
wypoczynek, też zdawali sobie z tego sprawę. Musimy w jakiś
sposób pokazać dużą odpowiedzialność. Z drugiej strony jest w nas
ogromna wściekłość, bym powiedziała nawet. Dlatego że myśmy apelowali o wiele wcześniej, aby przedłużyć
ferie zimowe nawet do 10 tygodni, aby rozłożyć ten ruch turystyczny w dłuższym
okresie czasu, aby mogły odpoczywać na przykład kolejne województwa czy
tylko dwa województwa w danym terminie. To dałoby na pewno większe, [...] jaśniejszą
możliwość
i lepszego pobytu dla turystów, a także dla nas, dla gestorów bazy
i wszystkich tutaj obsługujących ruch turystyczny na pewno po pierwsze większe bezpieczeństwo i większe możliwości
zachowania wszystkich przepisów. Pani
Agato, a ile z tych hotelarzy u państwa na Podhalu, przynajmniej tych, którzy należą też
do państwa izby, nie otworzy się, nie doczekała tego czasu?
Są takie obiekty, które już nawet się zamknęły. Widzimy, że
rozważane jest wiele innych różnych rozwiązań. Niektórym nie było dane
dotrzymać do tego momentu. Nawet te, które się otwierają w tej chwili, też są w niezbyt ciekawej
sytuacji. Musimy mieć gdzieś z tyłu głowy wiedzę na ten, że myśmy stracili już tak naprawdę tę zimę. To
nie są w tej chwili jakby kolejne nasze zyski, czy kolejne dochody, to jest tak naprawdę każde
otwarcie, każdy klient, każda możliwość sprzedaży to jest zmniejszenie strat, które w tej chwili liczymy
naprawdę w milionach złotych każdy. To jest bardzo trudny czas dla nas, dlatego że zima
zawsze była dla nas najwyższym sezonem. Zima była najlepszą sprzedażą. Dla wielu była tak naprawdę
także takim buforem, dającym przetrwanie do następnego sezonu. Tak naprawdę prawie cztery miesiące
jesteśmy zamknięci. To ma ogromne skutki ekonomiczne i nie wszyscy to
wytrzymają, nie wiem, jaka będzie kondycja także wielu tych firm, które nawet w tej chwili się otworzy i nawet w tej chwili będzie
się starało w jakikolwiek sposób sprzedawać. Myślę, że będzie nam bardzo ciężko.
0
0
0
Podziel się
Komentarze (0)

Programy Wirtualnej Polski

KOMENTARZE
(0)